– mówi Mieczysław Kościuk, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w KWK „Krupiński”.– W I kwartale 2017 roku, gdyby pozwolono nam wydobywać, „Krupiński” mógłby zarobić na tonie węgla 130-150 dol. Tyle proponowali oferenci zainteresowani zakupem naszego węgla. Cena z pokładu 405, czyli tego z węglem najwyższej jakości, kształtuje się w granicach 200 dolarów
– uważa Kościuk.– Wówczas stwierdzono, że nasza kopalnia produkuje tani węgiel energetyczny, a takiego jest za dużo i nie przynosi zysków. W 2013 roku, kiedy była pełna wiedza o tym, że „Krupiński” przygotowywany jest do likwidacji, zarząd JSW wystąpił o koncesję na wydobycie. Udało się. Za tym szły wielomilionowe inwestycje. Ich wysokość to ponad 800 mln zł. Teraz się okazuje, że wszystko było niepotrzebne, bo nas likwidują
– W trakcie prac zespołu okazało się, że 44 proc. straty liczonej przez ostatnie 10 lat na blisko 970 mln zł zostało wygenerowane tylko w latach 2014-2015. Oznacza to, że w dwa lata dorobiliśmy się prawie połowy tej gigantycznej kwoty, na którą powołują się władze JSW. Nikogo nie zastanowiło, że nagle kopalnia osiągnęła tak gigantyczne straty?
– pyta retorycznie szef Solidarności w „Krupińskim”.
– Ministerstwo Energii nie odniosło się do kwestii pokładu, który zawiera nowa koncepcja funkcjonowania kopalni „Krupiński”. Mówimy o pokładzie 405, o grubości 12 metrów. Jest to węgiel 35 (hard). Nie odniesiono się do marnowania pieniędzy przez JSW na przeróżne, nic niewnoszące ekspertyzy wykonywane przez firmy zagraniczne. Ich koszt to ok. 360 mln zł. Wszystko bez przetargów. To wykazał audyt, którego minister energii nie chce odtajnić. Nikt się nie zajął nieprawidłowościami, o których wiedzą wszyscy
– dodaje.
– wskazuje Kościuk.– Tego nie idzie pojąć. Przebicie się do tego złoża i przygotowanie ścian do pracy zajmie nam zaledwie dwa lata. Wszystkie raporty przygotowane przez geologów potwierdzają to, o czym mówimy – przed nami prawdziwy skarb: złoże węgla najwyższej jakości, które jest bardzo dobrze dostępne, ma małe nachylenie i małe zanieczyszczenie. Niezrozumiałe decyzje władz JSW powodują, że rodzi się wiele wątpliwości i pytań o czystość ich intencji
– mówi Kościuk.– Zapytałem ministra, czy potrzebował dwóch dni, aby wpłynąć na zmianę rekomendacji cenowej i prognozowej na rok 2017, wydanej przez dom maklerski dla JSW. Nie uzyskałem odpowiedzi. Moje pytanie wynikało z tego, że w opracowanych dla spółki rekomendacjach na III i IV kwartał 2016 roku oraz cały rok 2017 stwierdzono, że JSW osiągnie zysk. Według maklerów, przy założeniu cen węgla obowiązujących w 2016 r. mielibyśmy zysk ok. 400 mln zł. Wiemy, że szacunki maklerów i tak były zaniżone. Minister Tchórzewski, po tym jak ujawniliśmy rekomendacje i poznali je akcjonariusze JSW, przerwał Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy JSW bez podania przyczyny. Dwa dni później dom maklerski wycofał swoje rekomendacje. Sprawa ma drugie dno, za które płacić będziemy wszyscy