Ryszard Czarnecki: Papież Polaków, papież mojego pokolenia

Był bodaj przełom sierpnia i września, chyba początek września 1978 roku. Miałem wtedy 15 lat i chodziłem do drugiej klasy jednego z warszawskich liceów.
 Ryszard Czarnecki: Papież Polaków, papież mojego pokolenia
/ Dennis Jarvis - Wikimedia Commons
Mieszkałem na Starówce, a moja parafia była katedra pod wezwaniem świętego Jana - tam przystępowałem do pierwszej komunii świętej, a sześć lat później stałem w tłumie wiernych słuchających kazania prymasa Wyszyńskiego. Ksiądz kardynał przyjechał prosto z Watykanu, było tuz po wyborze papieża Jana Pawła I. Mówił kazanie stojąc na ambonie umieszczonej wysoko, po lewej stronie katedry. Ludzie słuchali w nabożnym skupieniu. Zapamiętałem słowa Interrexa: ze wybrano nowego Ojca Świętego, Włocha i żeby nie mieli racji ci, którzy oczekiwali, że wybiorą Polaka-bo papieżem będzie, co naturalne, Włoch. „Szkoda” -pomyślałem. Minął przeszło miesiąc. W Stolicy Świętej trwało konklawe. 16 października wracałem ze szkoły. Dyskutowaliśmy z kolegami, kto zostanie papieżem. Witek powiedział:” wcale bym się nie zdziwił, jakby wybrali Polaka, Wojtyłę”. Byłem sceptyczny -pamiętałem słowa prymasa Polski. Tego wieczoru wszyscy usłyszeliśmy „Habemus Papam” ...  
Pierwsza pielgrzymka- jesteśmy u siebie... 
Początek czerwca 1979 roku. Warszawa. Jestem w papieskiej służbie porządkowej, a raczej jej części złożonej z warszawskich licealistów, których rodzice związani byli z Klubem Inteligencji Katolickiej. Plac Zwycięstwa-tak się wtedy nazywał (dziś: Piłsudskiego), co brzmiało zresztą jak metafora-msza, ołtarz, poczucie, że to wyjątkowy czas, szczególna chwila. Pamiętam słowa: „Niech zstąpi Duch Twój -i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, ale przede wszystkim zapamiętałem brawa, morze, ocean braw po tych słowach. Pamiętam wodę podawana w plastikowych kubeczkach starszym ludziom. I poczucie, że możemy teraz się policzyć. I ze to Polacy są gospodarzami we własnym kraju: bo jesteśmy u siebie.  
 A potem jeszcze msza dla młodzieży przed kościołem akademickim pw. świętej Anny i od rana nadciągające grupy młodych ludzi. I ta nagła świadomość: jak nas wielu. I ze jesteśmy wspólnotą. I że „tu jest Polska”.  
 Zaraz po odlocie polskiego papieża z Krakowa do Rzymu umiera „ciocia Jadzia”, ciotka mojej Mamy. Ta starsza już pani, urzędniczka bankowa, żołnierz Podziemia na łożu śmierci powie:” doczekałam”.  Wielu z jej pokolenia, starszego o kilkanaście lat od księdza z Wadowic będzie to sobie po cichu powtarzać przez lata pontyfikatu Jana Pawła II.     
 Czy istnieje pokolenie JP 2? Czy to mit? Istnieje. Mam poczucie, że jestem częścią tej wspólnoty. Wspólnoty życiorysów: Oazy, piesze pielgrzymki do Częstochowy, duszpasterstwa akademickie, pielgrzymki Ojca Świętego do jego i naszej Ojczyzny, audiencje w Watykanie (późniejsi papieże bardzo ograniczyli możliwość udziału w nich i ich liczebność). Ale też poczucie intelektualnej więzi z autorem naprawdę czytanych przez nas (i cytowanych!) encyklik oraz uznania, że nasze społeczne, a czasem i nawet polityczne zaangażowanie źródło bierze w dużej mierze w Jego nauczaniu.  
 Polski papież i duma z bycia Polakiem 
Wreszcie to, co Papież-Polak mówił o Ojczyźnie, narodowej wspólnocie, o dumnej, choć i tragicznej polskiej historii-te lekcje patriotyzmu niezapomniane, nie do powtórzenia, jedyne w swoim rodzaju. Ich adresatem byli rodacy w kraju, ale też rodacy na obczyźnie. Pamiętam, jak jeden z najważniejszych ludzi w międzynarodowym ruchu związków zawodowych, sekretarz generalny Światowej Konfederacji Pracy (odwołującej się do wartości chrześcijańskich), Jan Kułakowski (późniejszy pierwszy ambasador Polski przy UE) mówił mi, że wybór polskiego papieża spowodował powrót do polskości, jej utrwalenie u jego trzech córek, urodzonych na emigracji w Belgii. Gdy nasz rodak na Stolicy Piotrowej przyjechał z pierwsza pielgrzymka do USA (zresztą zanim przyjechał do swojej ojczyzny...) to amerykańscy Polacy -albo polscy Amerykanie- witali go na trasie jego przejazdów i na mszach świętych „w plenerze” w koszulkach z napisem „I ’m proud to be Polish” - czyli „Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem”. Tak, to właśnie był ten renesans dumy z bycia Polakiem. To podniesienie polskich głów -nad Wisła, Odra, Warta i Bugiem, ale też nad Sekwana, Tamizą, Renem czy Potomakiem.  
Jako człowiek urodzony w Londynie najlepiej wiem, jak przyjęli nasi rodacy na Wyspach Brytyjskich papieską homilię wygłoszoną na spotkaniu z Polakami w Londynie, w 1982 roku, podczas stanu wojennego, na nieistniejącym już stadionie Crystal Palace. Jan Paweł II mówił tam o Polakach poza granicami Rzeczypospolitej jako- uwaga- „Polsce poza Polska”. Czyż nie jest to najlepsze podsumowanie polskiego losu na obczyźnie i to z ust człowieka, który sam był w jakimś sensie „emigrantem”?     
 Jeździłem za Ojcem Świętym 
 Papieskie audiencje. Miałem zaszczyt w paru brać udział. Nie tylko w tych „dla wszystkich”, na placu św. Piotra w Rzymie, ale przede wszystkich w tych prywatnych, już na terytorium Watykanu, w papieskiej kaplicy. Po mszy świętej polski ksiądz Karol Wojtyła, papież, klękał na modlitewniku i na dłuższy czas jakby duchem znikał. Nawet ktoś w ogóle niewierzący czy poszukujący mógł dojrzeć, że Ojciec Święty to człowiek wielkiego zawierzenia. Potem mam chwilę na przedstawienie się i powiedzenie paru słów. Uważny, przeszywający na wskroś wzrok człowieka w bieli, jakby wiedział o Tobie wszystko, a mimo to chciał z Tobą rozmawiać... A jednocześnie ciepły, otwarty uśmiech, szczególny i wyjątkowy, niepowtarzalny. Wychodzisz i masz poczucie, że spotkałeś świętego, mocarza ducha, przy którym byłeś kimś jednocześnie ważnym, bo zaszczycił Cię chwila rozmowy, spojrzeniem, gestem, a jednocześnie malutkim. Ta euforia po najkrótszym nawet spotkaniu z Jego Świątobliwością. Po prostu- Ojcem.      
Nasz polski papież odbył 104 pielgrzymki na wszystkie kontynenty. Był pierwszym następca św. Piotra w Wielkiej Brytanii i w Białym Domu i w polskim parlamencie. Dla mnie jednak-to sprawa indywidualna - najważniejsze były jego pielgrzymki do Ojczyzny. Jeździłem za nim. W 1979 roku byłem w Warszawie, w 1983 w „moim” Wrocławiu, ale też w Warszawie (przerodziła się ta msza w wielką „solidarnościową” demonstrację), w 1987 znów w stolicy, jak zawsze, ale też w Gdańsku, na Zaspie i na południu, w Tarnowie i na drugim krańcu Polski-w Szczecinie. Po kolejnych czterech latach Warszawa, a potem w 1997 roku: Wrocław i Kongres Eucharystyczny, msza św. w Hali Ludowej i na otwartej przestrzeni, za „Poltegorem”. Byłem też na tej ostatniej, w sierpniu 2002 roku -w Krakowie. Przeczuwaliśmy, że to ostatnie spotkanie z Człowiekiem, który zmienił obliczeń Ziemi. Tej ziemi-i nie tylko tej.              
Moje pokolenie - pokolenie JP 2- miało wielkie szczęście żyć w tym samym czasie co polski papież i być przez niego kształtowanym. I Polska-jego miłość -tez miała wielkie szczęście. Polska, ta „Matka szczególna”, jak mówił ... 

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (14.05.2020)
 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
To wyrok dla europejskich producentów samochodów? Mocne wejście Chin z ostatniej chwili
To wyrok dla europejskich producentów samochodów? Mocne wejście Chin

Premier Hiszpanii Pedro Sanchez otworzył w piątek symbolicznie pierwszą europejską fabrykę chińskich samochodów. Będą one produkowane w dawnym zakładzie Nissana w Barcelonie.

Jeden z liderów Polski 2050 ma wystartować w wyborach do Europarlamentu z ostatniej chwili
Jeden z liderów Polski 2050 ma wystartować w wyborach do Europarlamentu

Z dużym prawdopodobieństwem wystartuję w wyborach do Parlamentu Europejskiego - przekazał szef klubu Polska2050-TD Mirosław Suchoń. Polityk ma kandydować z województwa śląskiego.

Nieoficjalnie: Zinedine Zidane wraca na ławkę trenerską z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Zinedine Zidane wraca na ławkę trenerską

Według katalońskiego dziennika "Mundo Deportivo" były trener Realu i Madryt i jedna z największych gwiazd piłki nożnej w historii Zinedine Zidane wkrótce wróci na ławkę trenerską. Według ich ustaleń ma on objąć niemiecki Bayern Monachium.

Nie żyje ceniony polski reżyser z ostatniej chwili
Nie żyje ceniony polski reżyser

Media obiegła informacja o śmierci cenionego polskiego reżysera i scenarzysty. Andrzej Szczygieł odszedł 17 kwietnia 2024 roku w wieku 88 lat.

Dramat w Neapolu. 30 osób zostało rannych z ostatniej chwili
Dramat w Neapolu. 30 osób zostało rannych

Około 30 osób odniosło w piątek obrażenia, gdy w porcie w Neapolu statek pasażerski uderzył o nabrzeże - podała agencja Ansa.

Wystawa Michała Wiertla Przebłysk w Centrum Sztuki Współczesnej Wiadomości
Wystawa Michała Wiertla "Przebłysk" w Centrum Sztuki Współczesnej

Wystawa Michała Wirtela jest czwartą ekspozycją z cyklu prezentacji młodych twórców {Project Room} 23/24, w ramach którego dostają szansę zrealizowania indywidualnej wystawy w jednej z najważniejszych instytucji sztuki współczesnej w Polsce. Wystawę można oglądać w CSW Zamek Ujazdowski do 19 maja.

Uczestnik programu Gogglebox przekazał radosną wiadomość z ostatniej chwili
Uczestnik programu "Gogglebox" przekazał radosną wiadomość

"Gogglebox. Przed telewizorem" to program cieszący się popularnością wśród polskich widzów. Jeden z uczestników show podzielił się właśnie radosną wiadomością.

Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu z ostatniej chwili
Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu

Zatrzymano mężczyznę, który groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu w Paryżu –Według informacji podanych przez media, około godz. 11 widziano mężczyznę, który wszedł do irańskiego konsulatu około godz. 11 z czymś, co przypominało granat i kamizelkę z materiałami wybuchowymi. Niedługo potem policja przekazała, że jest na miejscu zdarzenia, a ruch na linii metra nr 6, położonej koło konsulatu, został zawieszony. Zatrzymano mężczyznę grożącego wysadzeniem się w konsulacie Jak podkreśla stacja BFM, policja zatrzymała mężczyznę, który groził, że wysadzi się w irańskim konsulacie. Dodano, że zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych. informuje telewizja BFM. Zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych.

Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu z ostatniej chwili
Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu

W zakładzie piekarniczym w Nowym Dworze Mazowieckim doszło do wycieku amoniaku. Dziesięć osób skarżyło się na złe samopoczucie, dwie z nich trafiły do szpitala. Na miejscu w pierwszej fazie akcji działało dziewięć zastępów straży pożarnej. Wyciek został szybko zatrzymany.

Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać! z ostatniej chwili
Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać!

– Tusk sprzedał polskie rolnictwo w imię dobrych relacji z Ursulą von der Leyen, to działanie w interesie Komisji Europejskiej, przeciwko polskim rolnikom – twierdzi Jan Błajda, współorganizator protestów na przejściu granicznym w Hrebennej.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Papież Polaków, papież mojego pokolenia

Był bodaj przełom sierpnia i września, chyba początek września 1978 roku. Miałem wtedy 15 lat i chodziłem do drugiej klasy jednego z warszawskich liceów.
 Ryszard Czarnecki: Papież Polaków, papież mojego pokolenia
/ Dennis Jarvis - Wikimedia Commons
Mieszkałem na Starówce, a moja parafia była katedra pod wezwaniem świętego Jana - tam przystępowałem do pierwszej komunii świętej, a sześć lat później stałem w tłumie wiernych słuchających kazania prymasa Wyszyńskiego. Ksiądz kardynał przyjechał prosto z Watykanu, było tuz po wyborze papieża Jana Pawła I. Mówił kazanie stojąc na ambonie umieszczonej wysoko, po lewej stronie katedry. Ludzie słuchali w nabożnym skupieniu. Zapamiętałem słowa Interrexa: ze wybrano nowego Ojca Świętego, Włocha i żeby nie mieli racji ci, którzy oczekiwali, że wybiorą Polaka-bo papieżem będzie, co naturalne, Włoch. „Szkoda” -pomyślałem. Minął przeszło miesiąc. W Stolicy Świętej trwało konklawe. 16 października wracałem ze szkoły. Dyskutowaliśmy z kolegami, kto zostanie papieżem. Witek powiedział:” wcale bym się nie zdziwił, jakby wybrali Polaka, Wojtyłę”. Byłem sceptyczny -pamiętałem słowa prymasa Polski. Tego wieczoru wszyscy usłyszeliśmy „Habemus Papam” ...  
Pierwsza pielgrzymka- jesteśmy u siebie... 
Początek czerwca 1979 roku. Warszawa. Jestem w papieskiej służbie porządkowej, a raczej jej części złożonej z warszawskich licealistów, których rodzice związani byli z Klubem Inteligencji Katolickiej. Plac Zwycięstwa-tak się wtedy nazywał (dziś: Piłsudskiego), co brzmiało zresztą jak metafora-msza, ołtarz, poczucie, że to wyjątkowy czas, szczególna chwila. Pamiętam słowa: „Niech zstąpi Duch Twój -i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, ale przede wszystkim zapamiętałem brawa, morze, ocean braw po tych słowach. Pamiętam wodę podawana w plastikowych kubeczkach starszym ludziom. I poczucie, że możemy teraz się policzyć. I ze to Polacy są gospodarzami we własnym kraju: bo jesteśmy u siebie.  
 A potem jeszcze msza dla młodzieży przed kościołem akademickim pw. świętej Anny i od rana nadciągające grupy młodych ludzi. I ta nagła świadomość: jak nas wielu. I ze jesteśmy wspólnotą. I że „tu jest Polska”.  
 Zaraz po odlocie polskiego papieża z Krakowa do Rzymu umiera „ciocia Jadzia”, ciotka mojej Mamy. Ta starsza już pani, urzędniczka bankowa, żołnierz Podziemia na łożu śmierci powie:” doczekałam”.  Wielu z jej pokolenia, starszego o kilkanaście lat od księdza z Wadowic będzie to sobie po cichu powtarzać przez lata pontyfikatu Jana Pawła II.     
 Czy istnieje pokolenie JP 2? Czy to mit? Istnieje. Mam poczucie, że jestem częścią tej wspólnoty. Wspólnoty życiorysów: Oazy, piesze pielgrzymki do Częstochowy, duszpasterstwa akademickie, pielgrzymki Ojca Świętego do jego i naszej Ojczyzny, audiencje w Watykanie (późniejsi papieże bardzo ograniczyli możliwość udziału w nich i ich liczebność). Ale też poczucie intelektualnej więzi z autorem naprawdę czytanych przez nas (i cytowanych!) encyklik oraz uznania, że nasze społeczne, a czasem i nawet polityczne zaangażowanie źródło bierze w dużej mierze w Jego nauczaniu.  
 Polski papież i duma z bycia Polakiem 
Wreszcie to, co Papież-Polak mówił o Ojczyźnie, narodowej wspólnocie, o dumnej, choć i tragicznej polskiej historii-te lekcje patriotyzmu niezapomniane, nie do powtórzenia, jedyne w swoim rodzaju. Ich adresatem byli rodacy w kraju, ale też rodacy na obczyźnie. Pamiętam, jak jeden z najważniejszych ludzi w międzynarodowym ruchu związków zawodowych, sekretarz generalny Światowej Konfederacji Pracy (odwołującej się do wartości chrześcijańskich), Jan Kułakowski (późniejszy pierwszy ambasador Polski przy UE) mówił mi, że wybór polskiego papieża spowodował powrót do polskości, jej utrwalenie u jego trzech córek, urodzonych na emigracji w Belgii. Gdy nasz rodak na Stolicy Piotrowej przyjechał z pierwsza pielgrzymka do USA (zresztą zanim przyjechał do swojej ojczyzny...) to amerykańscy Polacy -albo polscy Amerykanie- witali go na trasie jego przejazdów i na mszach świętych „w plenerze” w koszulkach z napisem „I ’m proud to be Polish” - czyli „Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem”. Tak, to właśnie był ten renesans dumy z bycia Polakiem. To podniesienie polskich głów -nad Wisła, Odra, Warta i Bugiem, ale też nad Sekwana, Tamizą, Renem czy Potomakiem.  
Jako człowiek urodzony w Londynie najlepiej wiem, jak przyjęli nasi rodacy na Wyspach Brytyjskich papieską homilię wygłoszoną na spotkaniu z Polakami w Londynie, w 1982 roku, podczas stanu wojennego, na nieistniejącym już stadionie Crystal Palace. Jan Paweł II mówił tam o Polakach poza granicami Rzeczypospolitej jako- uwaga- „Polsce poza Polska”. Czyż nie jest to najlepsze podsumowanie polskiego losu na obczyźnie i to z ust człowieka, który sam był w jakimś sensie „emigrantem”?     
 Jeździłem za Ojcem Świętym 
 Papieskie audiencje. Miałem zaszczyt w paru brać udział. Nie tylko w tych „dla wszystkich”, na placu św. Piotra w Rzymie, ale przede wszystkich w tych prywatnych, już na terytorium Watykanu, w papieskiej kaplicy. Po mszy świętej polski ksiądz Karol Wojtyła, papież, klękał na modlitewniku i na dłuższy czas jakby duchem znikał. Nawet ktoś w ogóle niewierzący czy poszukujący mógł dojrzeć, że Ojciec Święty to człowiek wielkiego zawierzenia. Potem mam chwilę na przedstawienie się i powiedzenie paru słów. Uważny, przeszywający na wskroś wzrok człowieka w bieli, jakby wiedział o Tobie wszystko, a mimo to chciał z Tobą rozmawiać... A jednocześnie ciepły, otwarty uśmiech, szczególny i wyjątkowy, niepowtarzalny. Wychodzisz i masz poczucie, że spotkałeś świętego, mocarza ducha, przy którym byłeś kimś jednocześnie ważnym, bo zaszczycił Cię chwila rozmowy, spojrzeniem, gestem, a jednocześnie malutkim. Ta euforia po najkrótszym nawet spotkaniu z Jego Świątobliwością. Po prostu- Ojcem.      
Nasz polski papież odbył 104 pielgrzymki na wszystkie kontynenty. Był pierwszym następca św. Piotra w Wielkiej Brytanii i w Białym Domu i w polskim parlamencie. Dla mnie jednak-to sprawa indywidualna - najważniejsze były jego pielgrzymki do Ojczyzny. Jeździłem za nim. W 1979 roku byłem w Warszawie, w 1983 w „moim” Wrocławiu, ale też w Warszawie (przerodziła się ta msza w wielką „solidarnościową” demonstrację), w 1987 znów w stolicy, jak zawsze, ale też w Gdańsku, na Zaspie i na południu, w Tarnowie i na drugim krańcu Polski-w Szczecinie. Po kolejnych czterech latach Warszawa, a potem w 1997 roku: Wrocław i Kongres Eucharystyczny, msza św. w Hali Ludowej i na otwartej przestrzeni, za „Poltegorem”. Byłem też na tej ostatniej, w sierpniu 2002 roku -w Krakowie. Przeczuwaliśmy, że to ostatnie spotkanie z Człowiekiem, który zmienił obliczeń Ziemi. Tej ziemi-i nie tylko tej.              
Moje pokolenie - pokolenie JP 2- miało wielkie szczęście żyć w tym samym czasie co polski papież i być przez niego kształtowanym. I Polska-jego miłość -tez miała wielkie szczęście. Polska, ta „Matka szczególna”, jak mówił ... 

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (14.05.2020)
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe