[Tylko u nas] Niemiecki historyk Oliver von Wrochem: W młodych Niemcach tkwi kompleks nierozliczonej winy

- Często dopiero po śmierci sprawcy jego bliscy są w stanie zajrzeć do rodzinnych archiwów i zdobyć się na głębszą refleksję - twierdzi dr Oliver von Wrochem, niemiecki historyk, wykładowca hamburskiego Uniwersytetu im. Helmuta Schmidta, kierownik Miejsca Pamięci KZ Neuengamme oraz pomysłodawca seminariów dla dzieci i wnucząt nazistów, w rozmowie z Wojciechem Osińskim.
 [Tylko u nas] Niemiecki historyk Oliver von Wrochem: W młodych Niemcach tkwi kompleks nierozliczonej winy
/ Materiały prasowe Gedenkstätte Neuengamme
- Dziś świat obchodzi 75. rocznicę bezwarunkowej kapitulacji Niemiec i zakończenia II wojny światowej. Władze Berlina chciały ją uczcić z rozmachem, po raz pierwszy ogłaszając 8 maja świętem wolnym od pracy. Jednocześnie obchodzimy rocznicę wyzwolenia niemieckich obozów koncentracyjnych. Pan właściwie codziennie zajmuje się tym tematem, rozmawiając z potomkami sprawców nazistowskich, którzy nie potrafią się uporać z przeszłością swoich dziadków lub rodziców. Te wstrząsające opowieści uczestników seminariów w byłym KZ Neuengamme opisał pan w jednej ze swoich ostatnich książek. Czy młode pokolenie Niemców wreszcie przestało wypierać wojenne przewinenia swoich przodków?
- Tak, coraz więcej młodych osób pragnie zajrzeć do porośniętych kurzem archiwów rodzinnych i wyciągnąć z nich dla siebie odpowiednie wnioski. Co jednak istotniejsze, wielu uczestników seminariów w Neuengamme opublikowało swoją historię, podpisując się własnym nazwiskiem. Niektórzy byli nawet gotowi opowiedzieć ją przed kamerą, co zasługuje na szczególne uznanie. Zarówno dzieci jak i wnuczęta sprawców próbują poradzić sobie z klątwą nazizmu w swojej rodzinie, choć istnieją pewne różnice pokoleniowe. Mimo politycznych zawirowań w Niemczech Zachodnich na końcu lat 60. dzieci oprawców przeważnie długo milczały, natomiast generacja wnucząt ma niewątpliwie większy dystans i podchodzi do swoich dziadków z mniejszą dozą emocji, ale za to z większą odpornością.
 
- Czy inicjatywy Miejsca Pamięci Neuengamme sa zauważane w niemieckim dyskursie historiograficznym?
- Niemcy często jeszcze niechętnie przyjmują do wiadomości, że naukowe, kulturowe i społeczne formy przepracowania okresu nazizmu zazębiają się z własnymi losami rodzinnymi. Właściwie prawie wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu tknięci tym ponurym rozdziałem w naszej historii, choć wciąż wzdragamy się przed głębszą rewizją własnych postaw. Nie tylko esesmani w obozach koncentracyjnych byli odpowiedzialni za te straszliwe czyny, ale także ci, którzy im się biernie przyglądali. Nasze publikacje mają pomóc młodym Niemcom uzyskać świadomość, że są częścią własnej historii. Uczestnicy naszych seminariów przychodzą do nas, bo czują ciężar tamtego czasu, który wdziera się w ich prywatne życie i je zniekształca. Jeśli potomkowie sprawców zaakceptują ten mroczny okres jako swoją własną rodzinną historię, to być może kiedyś będziemy w stanie przezwyciężyć dychotomię 'my-Niemcy'/'oni-naziści', który zdominował naszą historiografię. W tych młodych osobach tkwi kompleks nierozliczonej winy, skutkujący cierpieniem. Aż wreszcie zdobędą się na refleksje, które przez ich krewnych były wypierane.
 
- Dlaczego wciąż tak mało młodych Niemców zagląda do swoich 'rodzinnych archiwów'?
- Większość z nich zadaje sobie pytanie, co ich łączy z epoką sprzed 70 lat. Pytają: 'co mam wspólnego z dziadkiem, który był podatny na propagandę? Przecież minęło tyle czasu'. Z drugiej strony się zwyczajnie wstydzą. Choć poczucie wstydu może też zmobilizować ich do działania, narzucić im pewną odpowiedzialność. Niemcy nie odpychają od siebie świadomości popełnionych błędów, kłopot polega na tym, że ogólny dyskurs historiograficzny przysłania indywidualne rodzinne historie. Wielu interesuje się III Rzeszą, nie przyjmując jednak do wiadomości, że to własny dziadek lub ojciec był po uszy umoczony w tym systemie. Muszą sami z mozołem odkurzać rodzinne archiwa, ponieważ nikt ze starszych w rodzinie nie był szczególnie wylewny. Uczestnicy seminariów w Neuengamme chcą przerwać te rodzinne zmowy milczenia, ale nie wiedzą zbytnio, jak się do tego zabrać. Z jednej strony pragną zmierzyć się z nierozliczoną przeszłością, a z drugiej się wahają, bo 'szperanie w szafach rodziców i dziadków' może zakłócić rodzinną harmonię.
 
- Dlaczego proces rozliczenia się ze sprawcami we własnej rodzinie zaczyna się często dopiero w trzecim pokoleniu?
- Bliscy krewni nazistów znajdują tę odwagę najczęściej dopiero po ich śmierci. Przedtem się obawiali, że próby 'lustracji' mogły rozsadzić rodzinną konstrukcję i że zostaną obiektem zmasowanego ataku, celem pomówień. Dobrym przykładem jest choćby były wicekanclerz Sigmar Gabriel, którego zmarły ojciec był gorliwym nazistą. Przed jego śmiercią polityk SPD miał ogromne trudności z rozprawieniem się ze swoją rodzinną traumą. Dziś Gabriel już nie ma z tym problemu. Owszem, w niemieckich rodzinach rozmawiano o zbrodniach nazistowskich, tyle że w oderwaniu od własnych doświadczeń i emocji. Rozmydlano w mglistych dyskusjach swój własny udział w zbrodniach, nawet jeśli niezawodna pamięć usłużnie je podsuwała. Widocznie dopiero śmierć 'głównego uwikłanego' może zmobilizować do przepracowania własnych emocji oraz osadzenia ich w dyskursie historycznym. Ważnym czynnikiem jest upływ czasu, zapewniający dystans.
 
- Czy jedynie wstyd powstrzymuje młode pokolenie przed zajrzeniem do 'rodzinnej szafy'? A może również niewiedza?
- W istocie, nie brakuje młodych Niemców, którzy dopiero po śmierci dziadka dowiadują się, co on wyprawiał w okresie hitleryzmu. Ciekawe zresztą, dlaczego w takich przypadkach rodzina nie dopytywała się o to już wcześniej, kiedy np. sędziwi oprawcy zalewali ich przy świątecznym stole potokiem anegdot z II wojny światowej.


Zbiory własne Olivera von Wrochema
 
- Czy w ciągu 70 lat obraz nazisty uległ zmianom? Czy istnieją np. różnice w postrzeganiu mężczyzn i kobiet, które przecież też szukały punktów zaczepienia w systemie? Jeśli tak, w jaki sposób kwestia ta przekłada się na rodzinne dyskusje?
- Jak pokazują choćby teksty zebrane w mojej książce, wyobrażenie o nazistowskim zbrodniarzu przechodziło w historiografii RFN różne etapy. Na początku demonizowano jedynie tych 'najgorszych', którzy 'zmuszali' pozostałych Niemców do wykonywania rozkazów. Ta wygodna wykładnia historii sprawiła jednak, że niemal całe powojenne społeczeństwo mogło się pławić w nimbie męczeństwa i nie musiało się zajmować własną odpowiedzialnością. Mieliśmy więc do czynienia z pewną wiktymizajcą niższych rangą sprawców. W latach 70. i 80. historycy pisali zaś już o 'grupach sprawców', które działały w danym 'kontekście czasowym oraz sytuacyjnym'. Słusznie wskazał pan jednak też na kwestię płci. Do dziś przedmiotem dociekań badaczy nazizmu jest z reguły mężczyzna, podczas gdy udział kobiet w systemie nazistowskim był ogromny. Setki, a nawet tysiące Niemek pełniło funkcje donosicielek, denuncjatorek, zajmując niekiedy kluczowe stanowiska w szeregach Gestapo. Kobiety dokonywały selekcji rasowych, były aktywne zarówno w Wehrmachcie, jak i SS oraz innych organizacjach hitlerowskich. Szczególnie dla nas w Neuengamme kwestia płci jest niezwykle istotna. Nasza oferta naukowa otwiera zupełnie nowe możliwości spojrzenia na historię okresu 1933-1945.
 
- Czy uczestnicy seminariów w Neuengamme kierują się jedynie własnymi motywami rodzinnymi, czy zależy im również na szerszej dyskusji z innymi równieśnikami?
- Robią to przede wszystkim dla siebie, w każdym razie na początku. Z reguły są najpierw bardzo niepewni, bo wcześniej byli osamotnieni i kłębiły się w nich różne emocje. Natomiast spotkanie z podobnie myślącymi ludźmi wyzwala u nich energię i dodaje otuchy. Szpagat między chęcią zrzucenia z siebie historycznej klątwy a obowiązkiem ocalenia rodzinnej fasady stanowi dla tych młodych ludzi ogromne obciążenie. Tym bardziej trzeba uznać odwagę tych, którzy nagłaśniają swoją historię, ponieważ dochodzą do wniosku, że tylko w ten sposób mogą się wyzwolić z tego rozdarcia.
 
- Jak konkretnie wyglądają organizowane przez pana zajęcia w Gedenkstätte Neuengamme?
- Oferujemy trzy rodzaje seminariów: dla dzieci, wnucząt oraz niebawem także dla samych sprawców, choć w tym ostatnim wypadku z różnych powodów trudno się spodziewać wysokiej liczby uczestników. Tymczasem 'sprawcami' mogli się czuć przedstawiciele wszystkich grup zawodowych, które były częścią systemu - naukowcy, profesorowie, lekarze, nauczyciele, urzędnicy i wielu innych. Przed największym wyzwaniem stoją jednak wnuczęta sprawców, ponieważ przeprowadzają rewizję postaw zarówno własnych, jak i rodziców i dziadków, którzy woleli przez całe życie milczeć. Następnie wspólnie zastanawiamy się nad tym, jak wykonać pierwsze kroki, udzielając 'asekuracji naukowej'. Bo dopiero z odpowiednią wiedzą można zacząć pracę na płaszczyźnie emocjonalnej. Niekiedy młodzi ludzie dowiadują się podczas kwerendy, że ich rodzina nie była wcale umoczona w nazizmie albo że dziadek był w antyhitlerowskim ruchu oporu. Tego rodzaju odkrycia oczyszczają wtedy całą rodzinę, gdyż młode osoby latami dźwigały ciężar, wynikający z niefortunnego splotu nieporozumień. Chodzi nam więc przede wszystkim o udostępnienie konkretnej wiedzy. Z drugiej strony pojawiają się oczywiście przypadki, w których krewni byli kluczowymi postaciami w systemie totalitarnym, wydawali rozkazy i zabijali. Wtedy cała sprawa może się zamienić w koszmar. Te młode osoby się niekiedy załamują, potrzebują terapii. Próbujemy im pomóc, służąc kontaktami do specjalistów, ponieważ my sami nie uważamy się za ośrodek terapeutyczny.
 
- Jakie są wrażenia samych uczestników?
- Nasze seminaria trwają zwykle trzy dni i mają tylko zachęcić do dalszej kwerendy. Rozmawiamy w małych grupach o powodach, które mogły popychać ich dziadków do zbrodni oraz o społecznych skutkach i reakcjach w rodzinie. Przede wszystkim chcemy, żeby młodzi ludzie nabrali trochę więcej odwagi. Kiedy pewna niemiecka studentka zaczęła odsłaniać mroczny rozdział swojej historii, martwiła się, że tego nie udźwignie. Miała depresję, która ustąpiła dopiero wtedy, gdy spotkała się z innymi uczestnikami seminarium. Z czasem ustąpiły także jej lęki przed konfrontacją z rodzicami. Z kolei inna kobieta dowiedziała się u nas, że jej dziadek był wysokim rangą funkcjonariuszem SS, który był znany zarówno śledczym jak i historykom. Można było odnieść wrażenie, że była ostatnią osobą, która się dowiedziała, kim tak naprawdę był. A gdzie miała się dowiedzieć? Rodzice milczeli, więc postanowiła zadziałać na własną rękę, po czym bez trudności dotarła do aktów sądowych i wypowiedzi świadków, głównie Żydów, którzy byli już bardziej wylewni niż jej krewni. Na początku prawie wszyscy boją się zmierzyć ze swoją traumą, ale im szybciej się nią zajmą, tym więcej będą mieli ze swojego życia.
 
Rozmawiał: Wojciech Osiński
 
KZ Neuengamme:
W latach 1938-1945 znajdował się niedaleko Hamburga największy obóz koncentracyjny w północnych Niemczech. W czasie wojny hitlerowskie władze deportowały do KZ Neuengamme ponad 80 tys. mężczyzn i 13 tys. kobiet, spośród których niemal 43 tys. zginęło wskutek nieludzkich warunków. Na początku obóz Neuengamme służył głównie jako miejsce odosobnienia dla niemieckich przeciwników ustroju. Założono go z myślą o produkcji cegły dla pobliskiej metropolii. Dziś znajduje się w tym miejscu Gedenkstätte Neuengamme, miejsce pamięci dla ofiar Holocaustu oraz centrum edukacyjne dla rodzin nazistów. 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem z ostatniej chwili
Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. "Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem"

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka.

Rosyjski myślwiec zestrzelony z ostatniej chwili
Rosyjski myślwiec zestrzelony

Rosyjski myśliwiec Su-35 runął w czwartek do morza w pobliżu Sewastopola na okupowanym przez Rosję Krymie; według wstępnych doniesień pilot przeżył, a maszyna mogła zostać zestrzelona omyłkowo przez rosyjską obronę przeciwlotniczą - podało Radio Swoboda.

Spiegel: Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji z ostatniej chwili
"Spiegel": Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji

Czeski rząd ujawnił poważną rosyjską operację wywierania wpływu na sześć krajów UE. W centrum sprawy znajduje się portal informacyjny Voice of Europe - pisze portal tygodnika "Spiegel" w artykule "Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji".

Marcin Najman trafił do szpitala z ostatniej chwili
Marcin Najman trafił do szpitala

Marcin Najman trafił do szpitala. Sportowiec musi przejść operację.

Rewolucyjne zmiany na Euro? UEFA wysłucha głosu kadr z ostatniej chwili
Rewolucyjne zmiany na Euro? UEFA wysłucha głosu kadr

UEFA zapowiedziała, że wysłucha trenerów reprezentacji narodowych, jeśli chcą mieć kadry składające się z 26 piłkarzy, zamiast 23, na mistrzostwa Europy w Niemczech. W kwietniu w Duesseldorfie odbędą się warsztaty z selekcjonerami i działaczami uczestników turnieju.

Będzie naprawdę niebezpiecznie. Te regiony są szczególnie zagrożone z ostatniej chwili
Będzie naprawdę niebezpiecznie. Te regiony są szczególnie zagrożone

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed silnym wiatrem. Alert dotyczy pięciu województw, najmocniej będzie wiało w Małopolsce i wschodniej części Podkarpacia. Z prognoz wynika, że miejscami pojawią się też burze.

Burza w Pałacu Buckingham. Lekarz przerywa milczenie w sprawie Kate Middleton z ostatniej chwili
Burza w Pałacu Buckingham. Lekarz przerywa milczenie w sprawie Kate Middleton

Księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu, księcia Williama, poinformowała w piątek, że jej styczniowy pobyt w szpitalu i przebyta operacja jamy brzusznej, była związana z wykrytym u niej rakiem. Lekarz zabrała głos.

Przyjaciel Putina Gerhard Schröder chce negocjować zakończenie wojny z ostatniej chwili
"Przyjaciel Putina" Gerhard Schröder chce negocjować zakończenie wojny

Były kanclerz Niemiec Gerard Schröder kolejny raz zaproponował swoją pomoc w "wynegocjowaniu końca wojny na Ukrainie". Polityk ten cały czas z dumą ogłasza, że jest przyjacielem Vladimira Putina.

Poważny kłopot Rosji. To skutek ukraińskich ataków z ostatniej chwili
Poważny kłopot Rosji. To skutek ukraińskich ataków

Rosja znacznie zwiększyła w marcu import białoruskiej benzyny, by uniknąć braków na rynku z powodu ukraińskich ataków dronami na rosyjskie rafinerie – poinformowała agencja Reutera, powołując się na cztery różne źródła.

Dramat znanej aktorki. „Mam 30 zmian w mózgu i drgawki” z ostatniej chwili
Dramat znanej aktorki. „Mam 30 zmian w mózgu i drgawki”

Znana aktorka jest poważnie chora. W najnowszym wywiadzie wyznała, jak się czuje.

REKLAMA

[Tylko u nas] Niemiecki historyk Oliver von Wrochem: W młodych Niemcach tkwi kompleks nierozliczonej winy

- Często dopiero po śmierci sprawcy jego bliscy są w stanie zajrzeć do rodzinnych archiwów i zdobyć się na głębszą refleksję - twierdzi dr Oliver von Wrochem, niemiecki historyk, wykładowca hamburskiego Uniwersytetu im. Helmuta Schmidta, kierownik Miejsca Pamięci KZ Neuengamme oraz pomysłodawca seminariów dla dzieci i wnucząt nazistów, w rozmowie z Wojciechem Osińskim.
 [Tylko u nas] Niemiecki historyk Oliver von Wrochem: W młodych Niemcach tkwi kompleks nierozliczonej winy
/ Materiały prasowe Gedenkstätte Neuengamme
- Dziś świat obchodzi 75. rocznicę bezwarunkowej kapitulacji Niemiec i zakończenia II wojny światowej. Władze Berlina chciały ją uczcić z rozmachem, po raz pierwszy ogłaszając 8 maja świętem wolnym od pracy. Jednocześnie obchodzimy rocznicę wyzwolenia niemieckich obozów koncentracyjnych. Pan właściwie codziennie zajmuje się tym tematem, rozmawiając z potomkami sprawców nazistowskich, którzy nie potrafią się uporać z przeszłością swoich dziadków lub rodziców. Te wstrząsające opowieści uczestników seminariów w byłym KZ Neuengamme opisał pan w jednej ze swoich ostatnich książek. Czy młode pokolenie Niemców wreszcie przestało wypierać wojenne przewinenia swoich przodków?
- Tak, coraz więcej młodych osób pragnie zajrzeć do porośniętych kurzem archiwów rodzinnych i wyciągnąć z nich dla siebie odpowiednie wnioski. Co jednak istotniejsze, wielu uczestników seminariów w Neuengamme opublikowało swoją historię, podpisując się własnym nazwiskiem. Niektórzy byli nawet gotowi opowiedzieć ją przed kamerą, co zasługuje na szczególne uznanie. Zarówno dzieci jak i wnuczęta sprawców próbują poradzić sobie z klątwą nazizmu w swojej rodzinie, choć istnieją pewne różnice pokoleniowe. Mimo politycznych zawirowań w Niemczech Zachodnich na końcu lat 60. dzieci oprawców przeważnie długo milczały, natomiast generacja wnucząt ma niewątpliwie większy dystans i podchodzi do swoich dziadków z mniejszą dozą emocji, ale za to z większą odpornością.
 
- Czy inicjatywy Miejsca Pamięci Neuengamme sa zauważane w niemieckim dyskursie historiograficznym?
- Niemcy często jeszcze niechętnie przyjmują do wiadomości, że naukowe, kulturowe i społeczne formy przepracowania okresu nazizmu zazębiają się z własnymi losami rodzinnymi. Właściwie prawie wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu tknięci tym ponurym rozdziałem w naszej historii, choć wciąż wzdragamy się przed głębszą rewizją własnych postaw. Nie tylko esesmani w obozach koncentracyjnych byli odpowiedzialni za te straszliwe czyny, ale także ci, którzy im się biernie przyglądali. Nasze publikacje mają pomóc młodym Niemcom uzyskać świadomość, że są częścią własnej historii. Uczestnicy naszych seminariów przychodzą do nas, bo czują ciężar tamtego czasu, który wdziera się w ich prywatne życie i je zniekształca. Jeśli potomkowie sprawców zaakceptują ten mroczny okres jako swoją własną rodzinną historię, to być może kiedyś będziemy w stanie przezwyciężyć dychotomię 'my-Niemcy'/'oni-naziści', który zdominował naszą historiografię. W tych młodych osobach tkwi kompleks nierozliczonej winy, skutkujący cierpieniem. Aż wreszcie zdobędą się na refleksje, które przez ich krewnych były wypierane.
 
- Dlaczego wciąż tak mało młodych Niemców zagląda do swoich 'rodzinnych archiwów'?
- Większość z nich zadaje sobie pytanie, co ich łączy z epoką sprzed 70 lat. Pytają: 'co mam wspólnego z dziadkiem, który był podatny na propagandę? Przecież minęło tyle czasu'. Z drugiej strony się zwyczajnie wstydzą. Choć poczucie wstydu może też zmobilizować ich do działania, narzucić im pewną odpowiedzialność. Niemcy nie odpychają od siebie świadomości popełnionych błędów, kłopot polega na tym, że ogólny dyskurs historiograficzny przysłania indywidualne rodzinne historie. Wielu interesuje się III Rzeszą, nie przyjmując jednak do wiadomości, że to własny dziadek lub ojciec był po uszy umoczony w tym systemie. Muszą sami z mozołem odkurzać rodzinne archiwa, ponieważ nikt ze starszych w rodzinie nie był szczególnie wylewny. Uczestnicy seminariów w Neuengamme chcą przerwać te rodzinne zmowy milczenia, ale nie wiedzą zbytnio, jak się do tego zabrać. Z jednej strony pragną zmierzyć się z nierozliczoną przeszłością, a z drugiej się wahają, bo 'szperanie w szafach rodziców i dziadków' może zakłócić rodzinną harmonię.
 
- Dlaczego proces rozliczenia się ze sprawcami we własnej rodzinie zaczyna się często dopiero w trzecim pokoleniu?
- Bliscy krewni nazistów znajdują tę odwagę najczęściej dopiero po ich śmierci. Przedtem się obawiali, że próby 'lustracji' mogły rozsadzić rodzinną konstrukcję i że zostaną obiektem zmasowanego ataku, celem pomówień. Dobrym przykładem jest choćby były wicekanclerz Sigmar Gabriel, którego zmarły ojciec był gorliwym nazistą. Przed jego śmiercią polityk SPD miał ogromne trudności z rozprawieniem się ze swoją rodzinną traumą. Dziś Gabriel już nie ma z tym problemu. Owszem, w niemieckich rodzinach rozmawiano o zbrodniach nazistowskich, tyle że w oderwaniu od własnych doświadczeń i emocji. Rozmydlano w mglistych dyskusjach swój własny udział w zbrodniach, nawet jeśli niezawodna pamięć usłużnie je podsuwała. Widocznie dopiero śmierć 'głównego uwikłanego' może zmobilizować do przepracowania własnych emocji oraz osadzenia ich w dyskursie historycznym. Ważnym czynnikiem jest upływ czasu, zapewniający dystans.
 
- Czy jedynie wstyd powstrzymuje młode pokolenie przed zajrzeniem do 'rodzinnej szafy'? A może również niewiedza?
- W istocie, nie brakuje młodych Niemców, którzy dopiero po śmierci dziadka dowiadują się, co on wyprawiał w okresie hitleryzmu. Ciekawe zresztą, dlaczego w takich przypadkach rodzina nie dopytywała się o to już wcześniej, kiedy np. sędziwi oprawcy zalewali ich przy świątecznym stole potokiem anegdot z II wojny światowej.


Zbiory własne Olivera von Wrochema
 
- Czy w ciągu 70 lat obraz nazisty uległ zmianom? Czy istnieją np. różnice w postrzeganiu mężczyzn i kobiet, które przecież też szukały punktów zaczepienia w systemie? Jeśli tak, w jaki sposób kwestia ta przekłada się na rodzinne dyskusje?
- Jak pokazują choćby teksty zebrane w mojej książce, wyobrażenie o nazistowskim zbrodniarzu przechodziło w historiografii RFN różne etapy. Na początku demonizowano jedynie tych 'najgorszych', którzy 'zmuszali' pozostałych Niemców do wykonywania rozkazów. Ta wygodna wykładnia historii sprawiła jednak, że niemal całe powojenne społeczeństwo mogło się pławić w nimbie męczeństwa i nie musiało się zajmować własną odpowiedzialnością. Mieliśmy więc do czynienia z pewną wiktymizajcą niższych rangą sprawców. W latach 70. i 80. historycy pisali zaś już o 'grupach sprawców', które działały w danym 'kontekście czasowym oraz sytuacyjnym'. Słusznie wskazał pan jednak też na kwestię płci. Do dziś przedmiotem dociekań badaczy nazizmu jest z reguły mężczyzna, podczas gdy udział kobiet w systemie nazistowskim był ogromny. Setki, a nawet tysiące Niemek pełniło funkcje donosicielek, denuncjatorek, zajmując niekiedy kluczowe stanowiska w szeregach Gestapo. Kobiety dokonywały selekcji rasowych, były aktywne zarówno w Wehrmachcie, jak i SS oraz innych organizacjach hitlerowskich. Szczególnie dla nas w Neuengamme kwestia płci jest niezwykle istotna. Nasza oferta naukowa otwiera zupełnie nowe możliwości spojrzenia na historię okresu 1933-1945.
 
- Czy uczestnicy seminariów w Neuengamme kierują się jedynie własnymi motywami rodzinnymi, czy zależy im również na szerszej dyskusji z innymi równieśnikami?
- Robią to przede wszystkim dla siebie, w każdym razie na początku. Z reguły są najpierw bardzo niepewni, bo wcześniej byli osamotnieni i kłębiły się w nich różne emocje. Natomiast spotkanie z podobnie myślącymi ludźmi wyzwala u nich energię i dodaje otuchy. Szpagat między chęcią zrzucenia z siebie historycznej klątwy a obowiązkiem ocalenia rodzinnej fasady stanowi dla tych młodych ludzi ogromne obciążenie. Tym bardziej trzeba uznać odwagę tych, którzy nagłaśniają swoją historię, ponieważ dochodzą do wniosku, że tylko w ten sposób mogą się wyzwolić z tego rozdarcia.
 
- Jak konkretnie wyglądają organizowane przez pana zajęcia w Gedenkstätte Neuengamme?
- Oferujemy trzy rodzaje seminariów: dla dzieci, wnucząt oraz niebawem także dla samych sprawców, choć w tym ostatnim wypadku z różnych powodów trudno się spodziewać wysokiej liczby uczestników. Tymczasem 'sprawcami' mogli się czuć przedstawiciele wszystkich grup zawodowych, które były częścią systemu - naukowcy, profesorowie, lekarze, nauczyciele, urzędnicy i wielu innych. Przed największym wyzwaniem stoją jednak wnuczęta sprawców, ponieważ przeprowadzają rewizję postaw zarówno własnych, jak i rodziców i dziadków, którzy woleli przez całe życie milczeć. Następnie wspólnie zastanawiamy się nad tym, jak wykonać pierwsze kroki, udzielając 'asekuracji naukowej'. Bo dopiero z odpowiednią wiedzą można zacząć pracę na płaszczyźnie emocjonalnej. Niekiedy młodzi ludzie dowiadują się podczas kwerendy, że ich rodzina nie była wcale umoczona w nazizmie albo że dziadek był w antyhitlerowskim ruchu oporu. Tego rodzaju odkrycia oczyszczają wtedy całą rodzinę, gdyż młode osoby latami dźwigały ciężar, wynikający z niefortunnego splotu nieporozumień. Chodzi nam więc przede wszystkim o udostępnienie konkretnej wiedzy. Z drugiej strony pojawiają się oczywiście przypadki, w których krewni byli kluczowymi postaciami w systemie totalitarnym, wydawali rozkazy i zabijali. Wtedy cała sprawa może się zamienić w koszmar. Te młode osoby się niekiedy załamują, potrzebują terapii. Próbujemy im pomóc, służąc kontaktami do specjalistów, ponieważ my sami nie uważamy się za ośrodek terapeutyczny.
 
- Jakie są wrażenia samych uczestników?
- Nasze seminaria trwają zwykle trzy dni i mają tylko zachęcić do dalszej kwerendy. Rozmawiamy w małych grupach o powodach, które mogły popychać ich dziadków do zbrodni oraz o społecznych skutkach i reakcjach w rodzinie. Przede wszystkim chcemy, żeby młodzi ludzie nabrali trochę więcej odwagi. Kiedy pewna niemiecka studentka zaczęła odsłaniać mroczny rozdział swojej historii, martwiła się, że tego nie udźwignie. Miała depresję, która ustąpiła dopiero wtedy, gdy spotkała się z innymi uczestnikami seminarium. Z czasem ustąpiły także jej lęki przed konfrontacją z rodzicami. Z kolei inna kobieta dowiedziała się u nas, że jej dziadek był wysokim rangą funkcjonariuszem SS, który był znany zarówno śledczym jak i historykom. Można było odnieść wrażenie, że była ostatnią osobą, która się dowiedziała, kim tak naprawdę był. A gdzie miała się dowiedzieć? Rodzice milczeli, więc postanowiła zadziałać na własną rękę, po czym bez trudności dotarła do aktów sądowych i wypowiedzi świadków, głównie Żydów, którzy byli już bardziej wylewni niż jej krewni. Na początku prawie wszyscy boją się zmierzyć ze swoją traumą, ale im szybciej się nią zajmą, tym więcej będą mieli ze swojego życia.
 
Rozmawiał: Wojciech Osiński
 
KZ Neuengamme:
W latach 1938-1945 znajdował się niedaleko Hamburga największy obóz koncentracyjny w północnych Niemczech. W czasie wojny hitlerowskie władze deportowały do KZ Neuengamme ponad 80 tys. mężczyzn i 13 tys. kobiet, spośród których niemal 43 tys. zginęło wskutek nieludzkich warunków. Na początku obóz Neuengamme służył głównie jako miejsce odosobnienia dla niemieckich przeciwników ustroju. Założono go z myślą o produkcji cegły dla pobliskiej metropolii. Dziś znajduje się w tym miejscu Gedenkstätte Neuengamme, miejsce pamięci dla ofiar Holocaustu oraz centrum edukacyjne dla rodzin nazistów. 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe