[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Jak bronić nacjonalizmu?

Liberalny nacjonalista litewski Vejas Gabriel Liulevicius w swojej pracy „War Land on the Eastern Front: Culture, National Identity, and German Occupation in World War I” (Cambridge and New York: Cambridge University Press, 2000) bardzo zręcznie przedstawia swoje racje narodowe i sprzedaje politycznie poprawną wersję litewskiego nacjonalizmu.
/ wikipedia
Litewscy etnonacjonaliści ludowi odrzucają nacjonalizm „jagielloński” i jego uniwersalizm, które są zawarte w spuściźnie po I Rzeczypospolitej. Podkreślam: oni nie odrzucają „nowoczesnego” nacjonalizmu polskich endeków. Oni odrzucają nacjonalizm uniwersalistyczny, tolerancyjny, otwarty, nacjonalizm „Za wolność waszą i naszą” i nacjonalizm „brat z bratem, wolny z wolnym, równy z równym”, jak również nacjonalizm „nihil novi” i innych cudów wolności polskiej. Po prostu litewscy ludowi etnonacjonaliści nie chcą mieć z polskością nic wspólnego, polskość była bowiem tak atrakcyjna, że Litwinów do siebie przygarniała. Dla etnonacjonalistów to była wielka klęska, to wynarodowienie, to kradzież przez Polaków całych pokoleń Litwinów. W związku z tym uniwersalizm polskiego nacjonalizmu „jagiellońskiego” trzeba było odrzucić jako największe zagrożenie.
Dla ludowego etnonacjonalisty sprawa jest prosta. Jego naród jest najlepszy jako byt homogeniczny na wszelkich poziomach: lingwistycznym, kulturowym, społecznym, politycznym, religijnym i „rasowym”. Śpiewa peany swemu partykularyzmowi, a atakuje uniwersalizm. Czasami nawet ubiera swoją odrębność w symbole partykularne i folklorystyczne oraz mity rozmaite, wpisane jednak w kontekst wywodzący się z historycznego uniwersalizmu. W tym wypadku Liulevicius uczynił tak, przywłaszczając sobie wybiórczo elementy spuścizny starej Rzeczypospolitej.
„Ze strony litewskiej wiele z tych wartości [i.e. koncepcji etnicznych i moralnych] nie było uprzednio artykułowanych, a stanowiły część wydawałoby się samo wytłumaczalnego sposobu na życie (który określano jako ‘būdas’), ale współcześnie zostały one przetworzone jako składowe części tożsamości narodowej... Litewska tvarka [porządek], odwrotnie niż niemiecki Ordnung, nie miała takiego samego powiązania z władzą państwową. Jak było tylko naturalne dla ludu chłopskiego (który nie grał aktywnej roli w rządzie), idea tvarka pochodziła od rzeczywistości gospodarstwa rolnego. Można to nawet wydobyć ze znaczenia samego tego słowa, które jest spokrewnione ze słowami oznaczającymi stawianie płotu czy zamykanie, jak również stworzenie (tverti). W pierwszym, tajnym politycznym manifeście litewskiego ruchu w 1916 r. koncepcje niepowtarzalnej kultury, świadomości uznawano za porządek własny jako alternatywę dla dominacji przez siły zewnętrzne... Stwierdzenie w proklamacji z 1916 r., że lud ma swój niepowtarzalny charakter i wartości, w tym momencie pokazało je jako świadomość narodową. Ważne jest, że odnosiło się do ludu jako «tauta», co jest archaizmem wywodzącym się z indoeuropejskiego. Zwyczajowe tłumaczenie «tauta» jako naród jest niekompletne i skrótowe, gubiące jego odrębne znaczenie. «Naród» umieszcza tożsamość w urodzinach (natio). «Tauta», jednakowoż, jest inna, jej oryginalne znaczenie to oddział, tłum albo banda jeźdźców (indoeuropejska «teauta»). Zasadą jednoczącą koncepcję tę tutaj, w odróżnieniu od «narodu», jest woluntaryzm, ochotniczy wybór od samego początku. To wskazuje na wspólny nasz projekt definiujący grupę” (s. 184-185).

Przyjrzyjmy się tutaj bliżej jawnej próbie apologii litewskiego etnonacjonalizmu. Apologia ta polega głównie na próbie ubraniu integralnego nacjonalizmu w uniwersalistyczne szaty „wyboru”, tak jakbyśmy mieli do czynienia z Rzeczypospolitą. Niestety nic bardziej błędnego.
„Natio” oznacza narodziny po łacinie, a więc kontynuację nas jako ludzi. Czyli po pierwsze, dzieci Boga; po drugie, dzieci naszej matki i ojca należących do rodziny, rodu, klanu, szczepu oraz narodu; po trzecie, jednostek – spadkobierców dziedzictwa naszego środowiska kulturowego, społecznego, gospodarczego i politycznego; a po czwarte, jako bytu biologicznego, materiału genetycznego. „Natio” po starofrancusku przekształcone jako „nacion” poczęło oznaczać miejsce urodzenia, a stąd nastąpiło więc zlanie się znaczeń ze słowem „patria” (ojczyzna). W średniowiecznym znaczeniu „natio” sygnalizowało naród polityczny, a więc rycerstwo, szlachtę. I tak e.g. do natio Hungarica należał każdy, kto miał prawa polityczne bez względu na pochodzenie etniczne. W takim sensie termin ten pojmowany też był w starej Rzeczypospolitej. I patrioci polscy („nacjonaliści”) stąd głosili nie tylko „wolni z wolnymi, równi z równymi” czy „brat z bratem”, ale również „za wolność waszą i naszą”. To była zasada równości narodu połączonego świadomością istnienia wspólnych praw, etyki i kultury, a nie pochodzenia etnicznego. Jak do tego pasuje litewski (i każdy inny) etnonacjonalizm?

Słowo „tauta” po litewsku współcześnie oznacza naród czy lud. Jednak w pierwotnym, archaicznym znaczeniu opisywało „hordę” albo „ordę”, czyli dziką tłuszczę jeźdźców udających się na podbój i rabunek. Tauta prowadzona była przez wodza, który w zamian za absolutną i ślepą lojalność obdarowywał ordyńców łupem. W taucie nie było mowy o żadnym woluntaryzmie, o żadnym wyborze. Istniało tylko ślepe posłuszeństwo albo śmierć za wyłamanie się z tauta. Na tym właśnie opierała się potęga ludów stepowych, choćby Mongołów.

Pamiętając takie różnice między nacjonalizmem uniwersalnym a etnonacjonalizmem partykularnym, kontynuujmy przytaczanie wywodu autora. Zauważmy, że stara się on ubrać etnonacjonalizm w słownictwo przystające do dzisiejszych czasów. Szczególnie zwróćmy uwagę na jego sprytną krytykę marksistowskich krytyków nacjonalizmu, a szczególnie Erica Hobsbawma, Benedicta Andersona i Ernesta Gellnera, poprzez odwoływanie się do liberalnej doktryny wolnego wyboru oraz historycznej kontynuacji folklorystycznej litewskości: „Ponieważ tożsamość narodowa była rozumiana jako zakorzeniona nie w narodzinach czy «krwi», ale we wspólnym postanowieniu, to z tego wynika, że wspólna świadomość musiała nadać napędzającego ducha, podkreślanego w nacjonalistycznych wezwaniach, aby podejmować świadome i zakomunikowane zobowiązanie, jak również nacisk na edukację. Indywidualne zobowiązanie było kluczowe dlatego, że w tych krajach narodowa tożsamość polegała tak bardzo na osobistej decyzji. Na tym północnoeuropejskim skrzyżowaniu kultury, etniczności, języka, religii i historii istniało wiele możliwych identyfikacji do zaakceptowania przez jednostki. Intelektualiści tworzący radykalny narodowy ruch [litewski] doświadczyli tego sami w poprzednich dekadach, docierając do przysięgi na litewską tożsamość w dramatycznych momentach osobistej konwersji. Ta skrócona opowieść rozwoju tożsamości narodowej, ujęta w momencie genezy proklamacji z 1916 r., uwypukla charakterystyczną naturę niniejszego projektu nacjonalistycznego. Najważniejszą kwestią jest, że to był przemyślany projekt, świadomy siebie, tworzący wizerunki przeszłości i potwierdzający kontynuację z tą przeszłością. Zachodnia nauka często traktuje nacjonalizm pod rubryką «fałszywej świadomości», podkreślając jego sztuczność i manipulację. To gubi wymiar świadomości w tym projekcie. Faktycznie, modele nacjonalizmu obecnie funkcjonujące w nauce zachodniej stają do góry nogami w tym przypadku zaczerpniętym ze wschodu. Zamiast «wyobrażonych społeczności» czy «wynalazku tradycji» projekt nacjonalistyczny wytworzył tutaj świadome «społeczności wyobraźni» oraz zamierzone «tradycje wynalazku», czyli świadomą elaborację na podstawie niepewnej przeszłości, realizując jeden z wielu możliwych projektów... Naukowe modele nacjonalizmu zestawiające obywatelski nacjonalizm typu zachodniego z etnicznym, opartym na narodzinach nacjonalizmem wschodnim są dlatego niepełne. Tutaj «etniczność wyboru», nacjonalizm jako świadomy wybór oraz zobowiązanie do kreatywnej tradycji służyły jako jeszcze jeden ważny wariant” (s. 185-186).

Zauważmy, że nawet wyznawca litewskiego etnonacjonalizmu stara się sprytnie wytłumaczyć esencję swojej ideologii przez przywłaszczenie esencji tego, co stanowiło serce narodowe starej Rzeczypospolitej: wybór kulturowy, a nie etniczny. Polskość w tym sensie to nie tylko wybór, a raczej etos. Polskość jest nie etniczna, a etyczna, etos, a nie etnos. Litewskość to poparcie dla określenia narodowości w wąskim tego słowa znaczeniu. Litewskość to wykluczenie. Wyklucza się wszystkich, którzy nie są wąsko zdefiniowani jako Litwini. Akt wąskiej definicji jest bowiem odrzuceniem uniwersalizmu Rzeczypospolitej. Szerokie, szczodre przytulenie każdego jako „Polaka” było aktem uniwersalistycznym nacjonalizmu „jagiellońskiego”. A w takim sensie właśnie rozumiano polskość, szczególnie na Kresach.

Wybór litewskości faktycznie dotyczył wąskiej garstki integralnej inteligencji oraz również części ziemiańskiej elity od stuleci nasiąkniętej polskością właśnie w sensie I RP. Ci, którzy chcieli być Litwinami w nowoczesnym, etnonacjonalistycznym sensie, musieli się tego dziedzictwa wyrzec. Jeśli jednak chodzi o prosty lud litewskojęzyczny, to nie możemy mówić u nich raczej o świadomych wyborach. Zamiast tego widzimy jego pozyskanie przez litewskich nacjonalistów na szereg sposobów. Polegało ono przede wszystkim na mobilizowaniu etnosu litewskiego w opozycji do polskości głównie i odrzucaniu historycznego uniwersalizmu, ten był bowiem polski i groził w nowoczesnych warunkach całkowitemu zaniknięciu litewskiej narodowości albo jej zakonserwowaniu – bez państwa – na poziomie folklorystycznym. Dlatego etnonacjonalizm litewski musiał dążyć do posiadania osobnego państwa i totalnej separacji od przeszłości i uniwersalizmu „polskiego”. Stąd nacisk na transformację folkloru w nacjonalizm, uniwersalizmu w partykularyzm, wspólnej historii w wybiórczą legendę. Stąd wrogość do polskości, Polski i Polaków. Podobne procesy dotyczyły też etnonacjonalistów białoruskich, ukraińskich, żydowskich i innych, wywodzących się z rozmaitych ludów w Intermarium.
         
W każdym razie Liuleviciusowi należą się gratulacje, że potrafił jak równy odpowiedzieć na wyzwanie dominujących w akademii antynacjonalistycznych marksistów kulturowych. Uszło mu to gładko, bowiem należy do dość małej etnonacjonalistycznej grupy. Czekam, aż ktoś z anglojęzycznych Polaków zacznie tak samo podskakiwać. Albo dołączyli do lewaków, albo siedzą cicho. Przodkom takie kunktatorstwo by się nie podobało.
 
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 3 maja 2020 r.
Intel z DC
 

 

POLECANE
Instrukcja zabicia dziecka społecznie nieszkodliwa? Postępowanie przeciwko proaborcyjnej lekarce umorzone gorące
Instrukcja zabicia dziecka społecznie nieszkodliwa? Postępowanie przeciwko proaborcyjnej lekarce umorzone

Czyn zabroniony polegać miał na udzieleniu ciężarnej kobiecie pomocy w nielegalnej aborcji poprzez instrukcje, w jaki sposób i z użyciem jakiego leku ma wykonać aborcję farmakologiczną oraz poprzez oferowanie pomocy w szpitalu, w którym pracuje, w razie gdyby doszło do komplikacji medycznych.

Nie żyje słynny architekt Wiadomości
Nie żyje słynny architekt

W wieku 96 lat zmarł w piątek Frank Gehry, jeden z najsłynniejszych współczesnych architektów - poinformowała Meaghan Lloyd z jego pracowni architektonicznej Gehry Partners. Najbardziej znanym dziełem zmarłego twórcy jest Muzeum Guggenheima w Bilbao na północy Hiszpanii.

USA zapowiadają ingerencję w Europie. W niemieckich mediach płacz tylko u nas
USA zapowiadają ingerencję w Europie. W niemieckich mediach płacz

Stany Zjednoczone przedstawiły nową strategię bezpieczeństwa narodowego. Jej mocnym akcentem jest krytyka Unii Europejskiej. Niemieckie media już zdążyły to odnotować.

Szykuje się wielki protest rolników w Brukseli Wiadomości
Szykuje się wielki protest rolników w Brukseli

Na 18 grudnia organizacje rolnicze funkcjonujące w krajach UE zapowiedziały wielki protest w Brukseli. Zaledwie kilka godzin później wizytę w Brazylii w celu podpisania kontrowersyjnej umowy UE–Mercosur planuje odbyć Ursula von der Leyen.

Bogucki w Sejmie: „Chciałbym mieć premiera polskiego rządu”. Tusk: „Ale nie masz chłopie” wideo
Bogucki w Sejmie: „Chciałbym mieć premiera polskiego rządu”. Tusk: „Ale nie masz chłopie”

Donald Tusk przyznał podczas posiedzenia Sejmu, że nie jest „premierem polskiego rządu”. Szokujące słowa padły przy okazji orki, jaką Tuskowi zafundował szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki.

Pałac Buckingham potwierdza: te święta króla Karola III będą zupełnie inne Wiadomości
Pałac Buckingham potwierdza: te święta króla Karola III będą zupełnie inne

Król Karol III od prawie dwóch lat zmaga się z ciężką chorobą. Wie, że czasu może mu zostać już niewiele, dlatego bardzo chce, by tegoroczne Boże Narodzenie było inne niż wszystkie poprzednie. Święta odbędą się tradycyjnie w rezydencji Sandringham w hrabstwie Norfolk. Tym razem grono gości będzie bardzo wąskie. Zaproszenie dostali tylko naprawdę najbliżsi.

Tȟašúŋke Witkó: Waszyngtoński dżin z samowaru tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Waszyngtoński dżin z samowaru

Jeśli Marco Antonio Rubio, 72. sekretarz stanu USA, spędził weekend na Florydzie, by tam osobiście debatować z delegatami ukraińskimi o kształcie rozejmu z Rosją, to – w opinii mej – sprawa uspokojenia fermentu w moskiewsko-kijowskim kotle stała się dla Waszyngtonu priorytetowa.

Przyszłość Lewandowskiego w Barcelonie. Nowe ustalenia mediów Wiadomości
Przyszłość Lewandowskiego w Barcelonie. Nowe ustalenia mediów

Według najnowszych doniesień hiszpańskich mediów Robert Lewandowski nie zamierza opuszczać Barcelony po zakończeniu sezonu, mimo że klub - jak informowało The Athletic - ma nie planować przedłużenia jego kontraktu wygasającego w czerwcu 2026 roku. To właśnie te wcześniejsze rewelacje wywołały serię spekulacji o rozstaniu Polaka z Camp Nou.

Marco Rubio o grzywnie dla Muska: Atak rządów innych państw na amerykańskich obywateli gorące
Marco Rubio o grzywnie dla Muska: Atak rządów innych państw na amerykańskich obywateli

Amerykański sekretarz stanu Marco Rubio w ostrych słowach skrytykował nałożenie przez Komisję Europejską grzywny na należącą do Elona Muska platformę X.

Polska poznała potencjalnych rywali na MŚ 2026 z ostatniej chwili
Polska poznała potencjalnych rywali na MŚ 2026

Holandia, Japonia i Tunezja to potencjalni rywale piłkarskiej reprezentacji Polski w grupie F przyszłorocznych mistrzostw świata. Losowanie odbyło się w Waszyngtonie. Biało-czerwoni, aby dostać się na mundial, muszą najpierw poradzić sobie w marcowych barażach.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Jak bronić nacjonalizmu?

Liberalny nacjonalista litewski Vejas Gabriel Liulevicius w swojej pracy „War Land on the Eastern Front: Culture, National Identity, and German Occupation in World War I” (Cambridge and New York: Cambridge University Press, 2000) bardzo zręcznie przedstawia swoje racje narodowe i sprzedaje politycznie poprawną wersję litewskiego nacjonalizmu.
/ wikipedia
Litewscy etnonacjonaliści ludowi odrzucają nacjonalizm „jagielloński” i jego uniwersalizm, które są zawarte w spuściźnie po I Rzeczypospolitej. Podkreślam: oni nie odrzucają „nowoczesnego” nacjonalizmu polskich endeków. Oni odrzucają nacjonalizm uniwersalistyczny, tolerancyjny, otwarty, nacjonalizm „Za wolność waszą i naszą” i nacjonalizm „brat z bratem, wolny z wolnym, równy z równym”, jak również nacjonalizm „nihil novi” i innych cudów wolności polskiej. Po prostu litewscy ludowi etnonacjonaliści nie chcą mieć z polskością nic wspólnego, polskość była bowiem tak atrakcyjna, że Litwinów do siebie przygarniała. Dla etnonacjonalistów to była wielka klęska, to wynarodowienie, to kradzież przez Polaków całych pokoleń Litwinów. W związku z tym uniwersalizm polskiego nacjonalizmu „jagiellońskiego” trzeba było odrzucić jako największe zagrożenie.
Dla ludowego etnonacjonalisty sprawa jest prosta. Jego naród jest najlepszy jako byt homogeniczny na wszelkich poziomach: lingwistycznym, kulturowym, społecznym, politycznym, religijnym i „rasowym”. Śpiewa peany swemu partykularyzmowi, a atakuje uniwersalizm. Czasami nawet ubiera swoją odrębność w symbole partykularne i folklorystyczne oraz mity rozmaite, wpisane jednak w kontekst wywodzący się z historycznego uniwersalizmu. W tym wypadku Liulevicius uczynił tak, przywłaszczając sobie wybiórczo elementy spuścizny starej Rzeczypospolitej.
„Ze strony litewskiej wiele z tych wartości [i.e. koncepcji etnicznych i moralnych] nie było uprzednio artykułowanych, a stanowiły część wydawałoby się samo wytłumaczalnego sposobu na życie (który określano jako ‘būdas’), ale współcześnie zostały one przetworzone jako składowe części tożsamości narodowej... Litewska tvarka [porządek], odwrotnie niż niemiecki Ordnung, nie miała takiego samego powiązania z władzą państwową. Jak było tylko naturalne dla ludu chłopskiego (który nie grał aktywnej roli w rządzie), idea tvarka pochodziła od rzeczywistości gospodarstwa rolnego. Można to nawet wydobyć ze znaczenia samego tego słowa, które jest spokrewnione ze słowami oznaczającymi stawianie płotu czy zamykanie, jak również stworzenie (tverti). W pierwszym, tajnym politycznym manifeście litewskiego ruchu w 1916 r. koncepcje niepowtarzalnej kultury, świadomości uznawano za porządek własny jako alternatywę dla dominacji przez siły zewnętrzne... Stwierdzenie w proklamacji z 1916 r., że lud ma swój niepowtarzalny charakter i wartości, w tym momencie pokazało je jako świadomość narodową. Ważne jest, że odnosiło się do ludu jako «tauta», co jest archaizmem wywodzącym się z indoeuropejskiego. Zwyczajowe tłumaczenie «tauta» jako naród jest niekompletne i skrótowe, gubiące jego odrębne znaczenie. «Naród» umieszcza tożsamość w urodzinach (natio). «Tauta», jednakowoż, jest inna, jej oryginalne znaczenie to oddział, tłum albo banda jeźdźców (indoeuropejska «teauta»). Zasadą jednoczącą koncepcję tę tutaj, w odróżnieniu od «narodu», jest woluntaryzm, ochotniczy wybór od samego początku. To wskazuje na wspólny nasz projekt definiujący grupę” (s. 184-185).

Przyjrzyjmy się tutaj bliżej jawnej próbie apologii litewskiego etnonacjonalizmu. Apologia ta polega głównie na próbie ubraniu integralnego nacjonalizmu w uniwersalistyczne szaty „wyboru”, tak jakbyśmy mieli do czynienia z Rzeczypospolitą. Niestety nic bardziej błędnego.
„Natio” oznacza narodziny po łacinie, a więc kontynuację nas jako ludzi. Czyli po pierwsze, dzieci Boga; po drugie, dzieci naszej matki i ojca należących do rodziny, rodu, klanu, szczepu oraz narodu; po trzecie, jednostek – spadkobierców dziedzictwa naszego środowiska kulturowego, społecznego, gospodarczego i politycznego; a po czwarte, jako bytu biologicznego, materiału genetycznego. „Natio” po starofrancusku przekształcone jako „nacion” poczęło oznaczać miejsce urodzenia, a stąd nastąpiło więc zlanie się znaczeń ze słowem „patria” (ojczyzna). W średniowiecznym znaczeniu „natio” sygnalizowało naród polityczny, a więc rycerstwo, szlachtę. I tak e.g. do natio Hungarica należał każdy, kto miał prawa polityczne bez względu na pochodzenie etniczne. W takim sensie termin ten pojmowany też był w starej Rzeczypospolitej. I patrioci polscy („nacjonaliści”) stąd głosili nie tylko „wolni z wolnymi, równi z równymi” czy „brat z bratem”, ale również „za wolność waszą i naszą”. To była zasada równości narodu połączonego świadomością istnienia wspólnych praw, etyki i kultury, a nie pochodzenia etnicznego. Jak do tego pasuje litewski (i każdy inny) etnonacjonalizm?

Słowo „tauta” po litewsku współcześnie oznacza naród czy lud. Jednak w pierwotnym, archaicznym znaczeniu opisywało „hordę” albo „ordę”, czyli dziką tłuszczę jeźdźców udających się na podbój i rabunek. Tauta prowadzona była przez wodza, który w zamian za absolutną i ślepą lojalność obdarowywał ordyńców łupem. W taucie nie było mowy o żadnym woluntaryzmie, o żadnym wyborze. Istniało tylko ślepe posłuszeństwo albo śmierć za wyłamanie się z tauta. Na tym właśnie opierała się potęga ludów stepowych, choćby Mongołów.

Pamiętając takie różnice między nacjonalizmem uniwersalnym a etnonacjonalizmem partykularnym, kontynuujmy przytaczanie wywodu autora. Zauważmy, że stara się on ubrać etnonacjonalizm w słownictwo przystające do dzisiejszych czasów. Szczególnie zwróćmy uwagę na jego sprytną krytykę marksistowskich krytyków nacjonalizmu, a szczególnie Erica Hobsbawma, Benedicta Andersona i Ernesta Gellnera, poprzez odwoływanie się do liberalnej doktryny wolnego wyboru oraz historycznej kontynuacji folklorystycznej litewskości: „Ponieważ tożsamość narodowa była rozumiana jako zakorzeniona nie w narodzinach czy «krwi», ale we wspólnym postanowieniu, to z tego wynika, że wspólna świadomość musiała nadać napędzającego ducha, podkreślanego w nacjonalistycznych wezwaniach, aby podejmować świadome i zakomunikowane zobowiązanie, jak również nacisk na edukację. Indywidualne zobowiązanie było kluczowe dlatego, że w tych krajach narodowa tożsamość polegała tak bardzo na osobistej decyzji. Na tym północnoeuropejskim skrzyżowaniu kultury, etniczności, języka, religii i historii istniało wiele możliwych identyfikacji do zaakceptowania przez jednostki. Intelektualiści tworzący radykalny narodowy ruch [litewski] doświadczyli tego sami w poprzednich dekadach, docierając do przysięgi na litewską tożsamość w dramatycznych momentach osobistej konwersji. Ta skrócona opowieść rozwoju tożsamości narodowej, ujęta w momencie genezy proklamacji z 1916 r., uwypukla charakterystyczną naturę niniejszego projektu nacjonalistycznego. Najważniejszą kwestią jest, że to był przemyślany projekt, świadomy siebie, tworzący wizerunki przeszłości i potwierdzający kontynuację z tą przeszłością. Zachodnia nauka często traktuje nacjonalizm pod rubryką «fałszywej świadomości», podkreślając jego sztuczność i manipulację. To gubi wymiar świadomości w tym projekcie. Faktycznie, modele nacjonalizmu obecnie funkcjonujące w nauce zachodniej stają do góry nogami w tym przypadku zaczerpniętym ze wschodu. Zamiast «wyobrażonych społeczności» czy «wynalazku tradycji» projekt nacjonalistyczny wytworzył tutaj świadome «społeczności wyobraźni» oraz zamierzone «tradycje wynalazku», czyli świadomą elaborację na podstawie niepewnej przeszłości, realizując jeden z wielu możliwych projektów... Naukowe modele nacjonalizmu zestawiające obywatelski nacjonalizm typu zachodniego z etnicznym, opartym na narodzinach nacjonalizmem wschodnim są dlatego niepełne. Tutaj «etniczność wyboru», nacjonalizm jako świadomy wybór oraz zobowiązanie do kreatywnej tradycji służyły jako jeszcze jeden ważny wariant” (s. 185-186).

Zauważmy, że nawet wyznawca litewskiego etnonacjonalizmu stara się sprytnie wytłumaczyć esencję swojej ideologii przez przywłaszczenie esencji tego, co stanowiło serce narodowe starej Rzeczypospolitej: wybór kulturowy, a nie etniczny. Polskość w tym sensie to nie tylko wybór, a raczej etos. Polskość jest nie etniczna, a etyczna, etos, a nie etnos. Litewskość to poparcie dla określenia narodowości w wąskim tego słowa znaczeniu. Litewskość to wykluczenie. Wyklucza się wszystkich, którzy nie są wąsko zdefiniowani jako Litwini. Akt wąskiej definicji jest bowiem odrzuceniem uniwersalizmu Rzeczypospolitej. Szerokie, szczodre przytulenie każdego jako „Polaka” było aktem uniwersalistycznym nacjonalizmu „jagiellońskiego”. A w takim sensie właśnie rozumiano polskość, szczególnie na Kresach.

Wybór litewskości faktycznie dotyczył wąskiej garstki integralnej inteligencji oraz również części ziemiańskiej elity od stuleci nasiąkniętej polskością właśnie w sensie I RP. Ci, którzy chcieli być Litwinami w nowoczesnym, etnonacjonalistycznym sensie, musieli się tego dziedzictwa wyrzec. Jeśli jednak chodzi o prosty lud litewskojęzyczny, to nie możemy mówić u nich raczej o świadomych wyborach. Zamiast tego widzimy jego pozyskanie przez litewskich nacjonalistów na szereg sposobów. Polegało ono przede wszystkim na mobilizowaniu etnosu litewskiego w opozycji do polskości głównie i odrzucaniu historycznego uniwersalizmu, ten był bowiem polski i groził w nowoczesnych warunkach całkowitemu zaniknięciu litewskiej narodowości albo jej zakonserwowaniu – bez państwa – na poziomie folklorystycznym. Dlatego etnonacjonalizm litewski musiał dążyć do posiadania osobnego państwa i totalnej separacji od przeszłości i uniwersalizmu „polskiego”. Stąd nacisk na transformację folkloru w nacjonalizm, uniwersalizmu w partykularyzm, wspólnej historii w wybiórczą legendę. Stąd wrogość do polskości, Polski i Polaków. Podobne procesy dotyczyły też etnonacjonalistów białoruskich, ukraińskich, żydowskich i innych, wywodzących się z rozmaitych ludów w Intermarium.
         
W każdym razie Liuleviciusowi należą się gratulacje, że potrafił jak równy odpowiedzieć na wyzwanie dominujących w akademii antynacjonalistycznych marksistów kulturowych. Uszło mu to gładko, bowiem należy do dość małej etnonacjonalistycznej grupy. Czekam, aż ktoś z anglojęzycznych Polaków zacznie tak samo podskakiwać. Albo dołączyli do lewaków, albo siedzą cicho. Przodkom takie kunktatorstwo by się nie podobało.
 
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 3 maja 2020 r.
Intel z DC
 


 

Polecane