[Felieton "TS"] Paweł Janowski: Platformerski Ciamajdan na wybory
Wszyscy wiemy, że towarzysze nie poddadzą się bez walki. Był Ciamajdan w Boże Narodzenie w Sejmie, gdy poseł opozycji grzebał w materiałach innych posłów, szukając zapalniczki, którą mógłby odpalić płomień nadziei. Towarzyszki i towarzysze śpiewali i blokowali, chodzili ze świeczkami i latarkami. Na koniec skompromitowali się dokumentnie.
Potem Ciamajdan na ulicach z KOD-em w roli głównej. Pan Kijowski, o którym dziś już nikt nie pamięta, był lansowany na lidera nowego pospolitego ruszenia. Były namioty, tupanie w rytmie depresji powyborczej i celebryckie wsparcie. I wyparcie wszelkich kompromitacji. A w końcu był Ciamajdan z Nadzwyczajną Kastą prawników, a zwłaszcza sędziów. Długo świeczkowali po ulicach, apelowali o zmiłowanie, błagali na kolanach w zagranicach. Dostali od Niemców nagrody, od brukselczyków poklepani zostali po plecach. I nic.
Dlatego szykują swój bój ostatni. Pięknie się składa, bo właśnie pani Gersdorf odchodzi w niesławie. Trybunał Konstytucyjny rozniósł w puch próby zawłaszczenia sobie nowych kompetencji przez zideologizowanych sędziów. Już dawno nikt tak bezczelnie nie łamał prawa jak sędziowie Sądu Najwyższego. Dziś nie został kamień na kamieniu z ich pokrętnej argumentacji. Pozostanie wstyd i wywiady w niemieckich gazetach. I autografy, wizyty w zakładach odosobnienia.
Rzutem na taśmę szykują nowy Ciamajdan. Tym razem areną będą majowe wybory. W komisjach wyborczych zabraknie przedstawicieli Kidawy. Jej komitet wydelegował jedynie 410 osób. Zdecydowanym liderem w tym temacie jest komitet obecnego prezydenta, który do prac w komisjach wystawił ponad 32,5 tys. osób, na drugim miejscu Krzysztofa Bosaka z ponad 12 tys., a następnie Roberta Biedronia – 9,2 tys.
Dlaczego Platforma straszy? To, że lubi straszyć, to wszyscy wiemy, ale tym razem przekracza kolejne granice śmieszności. „Z bezpiecznych i uczciwych wyborów nasza kandydatka się nie wycofa” – krzyczą na ulicach, „organizowanie wyborów prezydenckich byłoby działaniem wręcz zbrodniczym. Nie wolno narażać życia ludzkiego” – rzekła Kidawa. I urzekła samą siebie. Ale koledzy z partii zbaranieli. Teraz obowiązuje narracja: „Koperty zabijają”. Dodajmy, że wszystkich zabijają i zarażają, tylko nie senatora Grodzkiego.
Bardzo niebezpieczne będą te wybory. Niebezpieczne politycznie, ponieważ pani Kidawa wygrywa już tylko z własnym cieniem i z Bosakiem. Porażka na taką skalę to nawet Komorowskiemu się nie trafiła. To jest swoisty rekord. Gratulujemy. Już nawet towarzysz obywatel Borys Budka nie daje dojść do głosu „prawdziwej i samodzielnej” kandydatce. Jedyne słowa nadziei płyną z ust byłego wicepremiera Jarosława Gowina, który gra w grę. Jaką? Lubi odchodzić. Odszedł z Platformy, oczywiście honorowo. Odszedł z rządu Prawicy. Oczywiście honorowo. Od czego jeszcze odejdzie? Oczywiście honorowo. Nie od poglądów, bo ich nie ma. Nie zauważono ich na przestrzeni ostatnich 20 lat.
A tymczasem kartony na barykady nowego Ciamajdanu już są zbierane w biurach Platformy. Towarzysze z PSL-u i hybryd TVN-owskich okupują flanki. A w kącie, w cieniu pan Grzegorz uśmiecha się i zawija w sreberka kolejne wpadki, potknięcia, przejęzyczenia, kompromitacje i akrobacje Borysa i Małgorzaty. I czeka. Na ich druzgocącą porażkę.