[Tylko u nas] Teresa Wójcik: Na Polskę sypią się gromy, ale to Berlin realnie nie rezygnuje z węgla
Taka jest perspektywa cywilizacyjna wynikająca z konkluzji Unii Europejskiej o neutralności klimatycznej, czyli pełnej dekarbonizacji do 2050 r. Zablokowanej na jakiś czas dzięki Polsce, Czechom, Węgrom i Estonii. Na Polskę jako lidera buntowników sypią się gromy.
Nie sypią się jakoś na Niemcy, oficjalnie lidera w realizacji restrykcyjnej polityki klimatycznej, ale realnie Berlin nie rezygnuje z węgla
- pisze na łamach najnowszego "TS" Teresa Wójcik.
Przedłożony przez Berlin projekt krajowego planu energetyczno-klimatycznego przewiduje, że węgiel będzie spalany w elektrowniach nad Łabą co najmniej do półwiecza. Wprawdzie pod koniec stycznia tego roku niemiecka Komisja do spraw Rozwoju, Strukturalnej Zmiany Gospodarczej i Zatrudnienia (tzw. komisja dekarbonizacyjna) ogłosiła, że 2038 r. to deadline energetyki węglowej w Niemczech. A nawet – może się udać pełna dekarbonizacja Republiki Federalnej Niemiec już w roku 2035. Ten superambitny plan mógł uchodzić za stuprocentowo realny, że po ostatnich wyborach do Bundestagu znacząco wzrosła siła polityczna superekologicznej partii Zielonych.
Jednak w szkicu niemieckiego krajowego planu na rzecz energii i klimatu (NECP) do 2040 r., przedłożonego w końcu grudnia 2018 r., dane dotyczące energetyki są zupełnie inne
- twierdzi red. Wójcik. Z tekstu dowiadujemy się, iż w 2040 r. w Niemczech z węgla wytwarzać będzie się wciąż ogromne wolumeny energii – 147 891 GWh! (NECP, tabela, s. 135). W Polsce w roku 2016 elektrownie węglowe wygenerowały ok. 131 000 GWh.
Oznacza to, że według niemieckich planów za 20 lat nad Łabą produkowane będzie wciąż więcej energii elektrycznej z węgla niż obecnie w Polsce. Wprawdzie ten sam szkic stwierdza, że w 2050 r energia elektryczna w Niemczech będzie generowana prawie wyłącznie ze „zdekarbonizowanych źródeł”. Jednak zdaniem ekspertów jest to nieosiągalne (...) Nierealne jest zastąpienie przez 10 lat tak potężnego sektora elektrowni węglowych przez sektor innych nośników energii
- czytamy. Aby dotrzymać zobowiązań Niemcy, eliminując węgiel i energetykę jądrową, muszą inwestować w energetykę gazową. To jest oczywiste – chcąc zrealizować rygory pełnej dekarbonizacji, Berlin stawia na gaz. Na kolejny gazociąg Nord Stream 3.
Jest oczywiście wyjście ratujące cel zero emisji w 2050 r. – rezygnacja z części programu Energiewende zakładającej wyłączenie w RFN bloków jądrowych. Na to jednak zupełnie się nie zanosi. Nie ma więc szans, aby RFN zrealizowała cel UE – neutralność klimatyczną do 2050 r. Nikt w Brukseli i w organizacjach ekologicznych tego nie dostrzega, w realu fantomów się nie dostrzega