Proszę Państwa, są granice śmieszności. Te rozpaczliwe próby skompromitowania Jarosława Kaczyńskiego, które podejmuje „Gazeta Wyborcza”, budzą już politowanie i zażenowanie. "Wyborcza" najpierw ogłosiła, że ujawnia aferę, po czym uczyniła Jarosławowi Kaczyńskiemu zarzut z tego, że jest uczciwy.
Kiedy rzekoma afera okazała się hucpą, gazeta sięgnęła po nowe "rewelacje" człowieka, który - jak podają media - nie może sobie w prokuraturze przypomnieć, kogo nagrywał z ukrycia, kiedy nagrywał, ile razy nagrywał, a nawet czym nagrywał. Pamięć mu szwankuje, ale nagle po paru tygodniach przypomina sobie o kopercie z pieniędzmi, które trzeba było wręczyć księdzu zanim podpisał uchwałę.
- To śmieszne i żałosne. Ale jednocześnie jeśli chodzi o samą "Wyborczą" - wyjątkowo przykre. Gazeta, która kiedyś posługiwała się symbolem "Solidarności" i do dziś szczyci się swoim etosem, sięga po metody Jerzego Urbana.