Bieda dotknie nas z wielu stron – co tak naprawdę oznacza Zielony Ład

Bieda dotknie nas z wielu stron, bo Zielony Ład będzie oznaczał wyższe opłaty, konieczność drogiego dostosowywania do unijnych regulacji naszych domów, nowe podatki. Ale czy da się oszacować, ile właściwie będzie kosztował nas tzw. Zielony Ład? I czy warto te koszty ponosić?
protest rolników  Bieda dotknie nas z wielu stron – co tak naprawdę oznacza Zielony Ład
protest rolników / / Tygodnik Solidarność

Zielony Ład oznacza biedę – mówił w wywiadzie zamieszczonym w 16. numerze „Tygodnika Solidarność” Władysław Mielczarski, profesor nauk technicznych, wykładowca w Instytucie Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej. 

– Eksperci i dokumenty rządowe wskazują, że transformacja spowoduje ubóstwo energetyczne ponad 11% odbiorców. Ponieważ w Polsce jest ponad 13 mln odbiorców indywidualnych, jest to prawie 1,5 miliona gospodarstw domowych, których dotknie ubóstwo – zaznaczył, choć przekonywał, że jednocześnie nie jest zwolennikiem określenia „ubóstwo energetyczne”, ponieważ jest to próba tuszowania skali prawdziwego ubóstwa, które powoduje, że ludzi nie stać na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, jak potrzeba korzystania z energii, szczególnie w naszym klimacie.
 
Bieda dotknie nas z wielu stron, bo Zielony Ład będzie oznaczał wyższe opłaty, konieczność drogiego dostosowywania do unijnych regulacji naszych domów, nowe podatki. Ale czy da się oszacować, ile właściwie będzie kosztował nas tzw. Zielony Ład? I czy warto te koszty ponosić?

Czytaj także: [FELIETON "TS"] Rafał Woś: Nikt was nie spytał o sens Zielonego Ładu? No to "Solidarność" spyta

 Czytaj także: [Felieton „TS”] Jan Wróbel: Dzieje wiele uczą

Zielony Ład oddziałuje na wielu płaszczyznach
 

– Zielony Ład oddziałuje na gospodarkę i społeczeństwo na wielu płaszczyznach, w długim horyzoncie czasowym. Im dłuższy horyzont, tym ciężej prognozować z uwagi na takie kwestie jak postęp technologiczny. Wprawdzie można podejmować próby przewidywania momentu pojawienia się tzw. przełomowych innowacji, wykorzystując np. proces Poissona, ale oszacowanie wpływu społeczno-gospodarczego takiego wynalazku na przestrzeni lat jest niemożliwe. Doskonale widać to na przykładzie internetu. W sektorze energetycznym taką innowacją mogłoby być np. okiełznanie fuzji jądrowej – mówi Marek Lachowicz, ekonomista, specjalista ds. polityki klimatycznej.

– Dodatkowym czynnikiem utrudniającym prognozy jest niestabilność. COVID-19 pokazał, jak kruche potrafią być łańcuchy dostaw i umowy międzynarodowe. Agresja Rosji na Ukrainę zaburzyła dostawy gazu z kierunku wschodniego. Paliwo to miało być istotnym elementem miksu energetycznego takich krajów jak Niemcy, służącym do bilansowania generacji z OZE. Na szczęście Polska, dzięki rozsądnej polityce, uniezależniła się zawczasu od dostaw rosyjskich. Niestabilne są ceny uprawnień do emisji w systemie ETS czy kobaltu, niezbędnego do produkcji baterii. W takich warunkach nie można stosować tradycyjnych metod prognozowania z szeregu czasowego – przekonuje.

Według niego można policzyć koszty „na chwilę obecną”, względnie mrożąc pewne czynniki na nie wpływające, zgodnie z zasadą ceteris paribus. – Czasami to jest niezbędne, inaczej trzeba by stworzyć zbyt wiele wariantów prognoz. Te zaś, niezależnie od warsztatu statystyczno-ekonometrycznego, tworzyć trzeba. Przykładowo: na emisyjność polskiego sektora energetycznego wpływ ma decyzja o budowie elektrowni atomowych, a ją podejmować będą politycy. Ci zaś mogą pałać do pomysłu większym lub mniejszym entuzjazmem. Matematycznie nie sposób skali owego zaangażowania przewidzieć. Wspomnieć wreszcie trzeba o tzw. kosztach alternatywnych. Jest to popularny element narracji zwolenników Zielonego Ładu. Twierdzą oni, że być może proponowane reformy będą kosztowne, ale jeżeli nie zrobimy nic, to konsekwencje będą znacznie poważniejsze – zaznacza Marek Lachowicz.

 

Rachunek zysków i strat

 

Próby oszacowania kosztów Zielonego Ładu, jak podaje Marek Lachowicz, zostały podjęte przez różne zespoły. – Na pewno warto przytoczyć analizę ekspertów banku Pekao, którzy uważają, że koszt realizacji zapisów pakietu Fit for 55 wyniesie Polskę 2,4 biliona złotych do 2030 roku, czyli o 900 mln zł więcej niż przy scenariuszu redukcji emisji nie o 55%, a o 40%. Dyrektywa budynkowa zgodnie z doniesieniami medialnymi kosztować ma 1,5 bln zł. Ja szacowałem koszty systemów ETS i ETS2 z perspektywy zużycia energii i ciepła przez gospodarstwa domowe. Te – w zależności od scenariusza – przekroczyć mogą 100 mld zł rocznie do 2030 roku. Wpływ ETS na transport lotniczy to, w skali kraju, około 1,5 mld zł rocznie. Należy pamiętać, że poza kosztami bezpośrednimi występują też koszty pośrednie. Przykładowo, Unia zmaga się ze zjawiskiem tzw. carbon leakage, czyli przeniesienia produkcji przez przedsiębiorstwa emisyjne za granicę. Konsekwencje tego zjawiska mogą być bardzo poważne. Utrata np. zdolności produkcji stali uzależni Europę od zagranicznych dostaw w kluczowym dla przemysłu sektorze, czego skutki byłyby opłakane – mówi.


Inni skorzystają bardziej, Polska mniej


 
Według specjalistów koszty będą ponosiły poszczególne kraje w różnym stopniu. Polska na przykład bardziej niż kraje Europy Zachodniej odczuje negatywne skutki tzw. Zielonego Ładu. W przypadku naszego kraju istotna jest również kwestia klimatu. Kraje na podobnym poziomie zamożności (PKB per capita, w ujęciu tzw. parytetu siły nabywczej), takie jak Hiszpania czy Portugalia, są od nas dużo cieplejsze i bardziej nasłonecznione. Łagodniejsze zimy oznaczają mniejsze zapotrzebowanie na ciepło. Więcej słońca sprzyja instalowaniu fotowoltaiki. – Te kraje są lepiej przystosowane do europejskiej polityki klimatycznej z uwagi na położenie, chociaż – oczywiście – mierzyć się muszą ze swoimi wyzwaniami – mówi Marek Lachowicz.

Dodaje, że na poziomie unijnym niemożliwe jest stworzenie zestawu polityk gospodarczo-klimatycznych optymalnego dla wszystkich 27 państw członkowskich. 

– Zawsze ktoś skorzysta na danej propozycji bardziej, inny mniej. Polska, niestety, należy do tej drugiej grupy. Jednocześnie nie uważam, by decydującym czynnikiem była tu opieszałość polskich władz czy niechęć społeczeństwa. Tytaniczne wysiłki pozwoliły nam doganiać Zachód w bardzo szybkim tempie, ale nie jesteśmy jeszcze tak zamożni jak Niemcy czy Belgowie. Nie ma w tym naszej winy. Wpływ na naszą zamożność miały przecież wydarzenia historyczne: rozbiory, ogromne zniszczenia podczas wojny z bolszewikami i jeszcze większe podczas II wojny światowej. Po jej zakończeniu znaleźliśmy się w sowieckiej strefie wpływów, co poważnie utrudniło nam rozwój gospodarczy. Kiedy Francja czy Niderlandy cieszyły się dekadami spokoju, Polacy musieli kupować cukier na kartki. Na nasłonecznienie czy ostrość zimy też nie mamy wpływu. Tu jest nasz kawałek świata – twierdzi.

Czy unijna polityka klimatyczna musi być okupiona tak wielkim kosztem? – Przyszłość planety jest przesądzona. Słońce najpierw zmieni się w czerwonego olbrzyma, znacznie powiększając swoją objętość, i najpewniej pochłonie Ziemię. Potem zostanie białym karłem, emitując szczątkowe promieniowanie. Oznacza to koniec życia na Ziemi. Do tego czasu o przyszłość planety raczej bym się nie martwił. Ziemia pokazała, że jest bardzo odporna, przetrwała nawet uderzenie planetoidy 65 mln lat temu. Choć jego skutki były opłakane dla wielu organizmów żywych, to z pewnością nie można go przypisać zaniedbaniom po stronie dinozaurów – mówi Marek Lachowicz.

Nowy numer

Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 


 

POLECANE
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową Wiadomości
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową

Prezydent elekt Karol Nawrocki zapowiedział w poniedziałek, że po zaprzysiężeniu na prezydenta, czyli po 6 sierpnia, zwoła Radę Gabinetową w sprawie sytuacji na zachodniej granicy z Niemcami. Podkreślił, że będzie chciał poznać wszelkie dane statystyczne dot. nielegalnych migrantów.

Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą Wiadomości
Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej doszło do starcia między Donaldem Tuskiem z Samuelem Pereirą. Dziennikarz wPolsce24 zapytał się szefa rządu na temat nagrań udostępnionych przez jego stację. Chodzi o taśmy z udziałem Romana Giertycha.

Pokojowe cuda Trumpa tylko u nas
Pokojowe cuda Trumpa

Nie wiemy, ilu ludziom ocalił życie w ostatnich tygodniach Donald Trump. Nie da się tego policzyć. Jednak jest pewne, że wielu mieszkańcom Afryki i Azji.

Nie dam się zastraszyć. Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic Wiadomości
"Nie dam się zastraszyć". Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz zamieścił oświadczenie ws. wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat sytuacji na granicy z Niemcami.

Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko polityka
Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko

Prezydent elekt Karol Nawrocki w rozmowie na antenie Polsat News poinformował, kto w jego kancelarii będzie odpowiadał za sprawy międzynarodowe.

Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera polityka
Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera

– Nie zmienia się zwycięskiego lidera w czasie wyścigu wyborczego, a my jesteśmy na początku drogi – podkreślił Jacek Sasin, komentując kongres PiS oraz wybór Jarosława Kaczyńskiego na prezesa ugrupowania.

Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu Wiadomości
Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu

Ambasador Iranu przy ONZ Amir Said Irawani zadeklarował, że jego kraj "nigdy nie przestanie wzbogacać uranu". Dyplomata argumentował w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS, że Teheran ma do tego "niezbywalne prawo" jako państwo-strona traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).

Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy Wiadomości
Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy

Prezydent Andrzej Duda podziękował wszystkim, którzy działają na granicy z Niemcami, m.in. tym osobom, które zaangażowały się w Ruch Obrony Granic.

Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część protestów wyborczych Wiadomości
Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część "protestów wyborczych"

Sąd Najwyższy opublikował dokumenty, którymi nie zajmie się w ramach protestów wyborczych. W komunikacie podkreśla, że otrzymał na przykład wydruki wiadomości mailowej od Romana Giertycha, w której znajdowała się instrukcja składania protestu wyborczego.

Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie z ostatniej chwili
Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie

Tadeusz Duda, 57-latek ze Starej Wsi pod Limanową, zabił swoją córkę i zięcia, a także ciężko ranił teściową. Choć dramatyczne wydarzenia rozegrały się w piątek 27 czerwca, z każdym dniem na jaw wychodzą kolejne szczegóły. Mieszkańcy Starej Wsi, Zalesia i Młyńczysk opowiadają o tym, kim był Duda i jak doszło do koszmaru, którym od kilku dni żyje cała Polska.

REKLAMA

Bieda dotknie nas z wielu stron – co tak naprawdę oznacza Zielony Ład

Bieda dotknie nas z wielu stron, bo Zielony Ład będzie oznaczał wyższe opłaty, konieczność drogiego dostosowywania do unijnych regulacji naszych domów, nowe podatki. Ale czy da się oszacować, ile właściwie będzie kosztował nas tzw. Zielony Ład? I czy warto te koszty ponosić?
protest rolników  Bieda dotknie nas z wielu stron – co tak naprawdę oznacza Zielony Ład
protest rolników / / Tygodnik Solidarność

Zielony Ład oznacza biedę – mówił w wywiadzie zamieszczonym w 16. numerze „Tygodnika Solidarność” Władysław Mielczarski, profesor nauk technicznych, wykładowca w Instytucie Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej. 

– Eksperci i dokumenty rządowe wskazują, że transformacja spowoduje ubóstwo energetyczne ponad 11% odbiorców. Ponieważ w Polsce jest ponad 13 mln odbiorców indywidualnych, jest to prawie 1,5 miliona gospodarstw domowych, których dotknie ubóstwo – zaznaczył, choć przekonywał, że jednocześnie nie jest zwolennikiem określenia „ubóstwo energetyczne”, ponieważ jest to próba tuszowania skali prawdziwego ubóstwa, które powoduje, że ludzi nie stać na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, jak potrzeba korzystania z energii, szczególnie w naszym klimacie.
 
Bieda dotknie nas z wielu stron, bo Zielony Ład będzie oznaczał wyższe opłaty, konieczność drogiego dostosowywania do unijnych regulacji naszych domów, nowe podatki. Ale czy da się oszacować, ile właściwie będzie kosztował nas tzw. Zielony Ład? I czy warto te koszty ponosić?

Czytaj także: [FELIETON "TS"] Rafał Woś: Nikt was nie spytał o sens Zielonego Ładu? No to "Solidarność" spyta

 Czytaj także: [Felieton „TS”] Jan Wróbel: Dzieje wiele uczą

Zielony Ład oddziałuje na wielu płaszczyznach
 

– Zielony Ład oddziałuje na gospodarkę i społeczeństwo na wielu płaszczyznach, w długim horyzoncie czasowym. Im dłuższy horyzont, tym ciężej prognozować z uwagi na takie kwestie jak postęp technologiczny. Wprawdzie można podejmować próby przewidywania momentu pojawienia się tzw. przełomowych innowacji, wykorzystując np. proces Poissona, ale oszacowanie wpływu społeczno-gospodarczego takiego wynalazku na przestrzeni lat jest niemożliwe. Doskonale widać to na przykładzie internetu. W sektorze energetycznym taką innowacją mogłoby być np. okiełznanie fuzji jądrowej – mówi Marek Lachowicz, ekonomista, specjalista ds. polityki klimatycznej.

– Dodatkowym czynnikiem utrudniającym prognozy jest niestabilność. COVID-19 pokazał, jak kruche potrafią być łańcuchy dostaw i umowy międzynarodowe. Agresja Rosji na Ukrainę zaburzyła dostawy gazu z kierunku wschodniego. Paliwo to miało być istotnym elementem miksu energetycznego takich krajów jak Niemcy, służącym do bilansowania generacji z OZE. Na szczęście Polska, dzięki rozsądnej polityce, uniezależniła się zawczasu od dostaw rosyjskich. Niestabilne są ceny uprawnień do emisji w systemie ETS czy kobaltu, niezbędnego do produkcji baterii. W takich warunkach nie można stosować tradycyjnych metod prognozowania z szeregu czasowego – przekonuje.

Według niego można policzyć koszty „na chwilę obecną”, względnie mrożąc pewne czynniki na nie wpływające, zgodnie z zasadą ceteris paribus. – Czasami to jest niezbędne, inaczej trzeba by stworzyć zbyt wiele wariantów prognoz. Te zaś, niezależnie od warsztatu statystyczno-ekonometrycznego, tworzyć trzeba. Przykładowo: na emisyjność polskiego sektora energetycznego wpływ ma decyzja o budowie elektrowni atomowych, a ją podejmować będą politycy. Ci zaś mogą pałać do pomysłu większym lub mniejszym entuzjazmem. Matematycznie nie sposób skali owego zaangażowania przewidzieć. Wspomnieć wreszcie trzeba o tzw. kosztach alternatywnych. Jest to popularny element narracji zwolenników Zielonego Ładu. Twierdzą oni, że być może proponowane reformy będą kosztowne, ale jeżeli nie zrobimy nic, to konsekwencje będą znacznie poważniejsze – zaznacza Marek Lachowicz.

 

Rachunek zysków i strat

 

Próby oszacowania kosztów Zielonego Ładu, jak podaje Marek Lachowicz, zostały podjęte przez różne zespoły. – Na pewno warto przytoczyć analizę ekspertów banku Pekao, którzy uważają, że koszt realizacji zapisów pakietu Fit for 55 wyniesie Polskę 2,4 biliona złotych do 2030 roku, czyli o 900 mln zł więcej niż przy scenariuszu redukcji emisji nie o 55%, a o 40%. Dyrektywa budynkowa zgodnie z doniesieniami medialnymi kosztować ma 1,5 bln zł. Ja szacowałem koszty systemów ETS i ETS2 z perspektywy zużycia energii i ciepła przez gospodarstwa domowe. Te – w zależności od scenariusza – przekroczyć mogą 100 mld zł rocznie do 2030 roku. Wpływ ETS na transport lotniczy to, w skali kraju, około 1,5 mld zł rocznie. Należy pamiętać, że poza kosztami bezpośrednimi występują też koszty pośrednie. Przykładowo, Unia zmaga się ze zjawiskiem tzw. carbon leakage, czyli przeniesienia produkcji przez przedsiębiorstwa emisyjne za granicę. Konsekwencje tego zjawiska mogą być bardzo poważne. Utrata np. zdolności produkcji stali uzależni Europę od zagranicznych dostaw w kluczowym dla przemysłu sektorze, czego skutki byłyby opłakane – mówi.


Inni skorzystają bardziej, Polska mniej


 
Według specjalistów koszty będą ponosiły poszczególne kraje w różnym stopniu. Polska na przykład bardziej niż kraje Europy Zachodniej odczuje negatywne skutki tzw. Zielonego Ładu. W przypadku naszego kraju istotna jest również kwestia klimatu. Kraje na podobnym poziomie zamożności (PKB per capita, w ujęciu tzw. parytetu siły nabywczej), takie jak Hiszpania czy Portugalia, są od nas dużo cieplejsze i bardziej nasłonecznione. Łagodniejsze zimy oznaczają mniejsze zapotrzebowanie na ciepło. Więcej słońca sprzyja instalowaniu fotowoltaiki. – Te kraje są lepiej przystosowane do europejskiej polityki klimatycznej z uwagi na położenie, chociaż – oczywiście – mierzyć się muszą ze swoimi wyzwaniami – mówi Marek Lachowicz.

Dodaje, że na poziomie unijnym niemożliwe jest stworzenie zestawu polityk gospodarczo-klimatycznych optymalnego dla wszystkich 27 państw członkowskich. 

– Zawsze ktoś skorzysta na danej propozycji bardziej, inny mniej. Polska, niestety, należy do tej drugiej grupy. Jednocześnie nie uważam, by decydującym czynnikiem była tu opieszałość polskich władz czy niechęć społeczeństwa. Tytaniczne wysiłki pozwoliły nam doganiać Zachód w bardzo szybkim tempie, ale nie jesteśmy jeszcze tak zamożni jak Niemcy czy Belgowie. Nie ma w tym naszej winy. Wpływ na naszą zamożność miały przecież wydarzenia historyczne: rozbiory, ogromne zniszczenia podczas wojny z bolszewikami i jeszcze większe podczas II wojny światowej. Po jej zakończeniu znaleźliśmy się w sowieckiej strefie wpływów, co poważnie utrudniło nam rozwój gospodarczy. Kiedy Francja czy Niderlandy cieszyły się dekadami spokoju, Polacy musieli kupować cukier na kartki. Na nasłonecznienie czy ostrość zimy też nie mamy wpływu. Tu jest nasz kawałek świata – twierdzi.

Czy unijna polityka klimatyczna musi być okupiona tak wielkim kosztem? – Przyszłość planety jest przesądzona. Słońce najpierw zmieni się w czerwonego olbrzyma, znacznie powiększając swoją objętość, i najpewniej pochłonie Ziemię. Potem zostanie białym karłem, emitując szczątkowe promieniowanie. Oznacza to koniec życia na Ziemi. Do tego czasu o przyszłość planety raczej bym się nie martwił. Ziemia pokazała, że jest bardzo odporna, przetrwała nawet uderzenie planetoidy 65 mln lat temu. Choć jego skutki były opłakane dla wielu organizmów żywych, to z pewnością nie można go przypisać zaniedbaniom po stronie dinozaurów – mówi Marek Lachowicz.

Nowy numer

Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe