Jerzy Stuhr: Boję się, że jak sytuacja w kraju będzie się pogarszać, moje dzieci wyjadą
- Taki już byłem dumny, że wreszcie jestem w tej Europie. Bo o tę równość w Europie walczyłem przez całe moje dorosłe życie. Gdy w 1980 roku zdecydowałem się pracować za granicą, musiałem pokonać straszliwe przeszkody. Upokorzenia paszportowo-wizowe, podatkowe i tak dalej. Z upływem czasu było coraz lepiej, a po 89 roku naprawdę poczułem się już na równi z innymi Europejczykami. Dziś mam poczucie, że to zostaje zmarnowane. Staje się nieważne, przestaje się liczyć.
Mało tego. Gdybym zaczął głośniej mówić, że przynależę bardziej do Europy Środkowej niż do Polski, co nie wyklucza patriotyzmu, byłbym uznany za donosiciela i zdrajcę. Ale powiem pani, że do części naszego narodu nigdy nie miałem specjalnych złudzeń. Mieszkam na wsi, obserwuję ludzi od 30 lat. To się tliło i nagle doszło do głosu.
- załamuje ręce nad kondycją Polaków Jerzy Stuhr
- Mówię o takim zaprzaństwie, o narodzie gnuśnym, nacjonalistycznym i antysemickim. O lenistwie, brudzie, wewnętrznym niechlujstwie, nieposzanowaniu prawa.
- mówi aktor
- Ależ oczywiście. Cały czas dają o sobie znać te nasze anarchiczne, genetycznie zakorzenione ciągoty, że prawo nic nie znaczy. To mnie najbardziej boli, bo pochodzę z prawniczej rodziny. Jest we mnie też jakiś niepokój o wnuki. Boję się, że jak sytuacja w kraju będzie się pogarszać, moje dzieci wyjadą. Mąż mojej córki na amerykańskie obywatelstwo, ich dzieci też mają podwójne. Wtedy byłoby mi naprawdę bardzo przykro
- mówi Jerzy Stuhr, kórego ojciec był prokuratorem w czasach stalinowskich