Pracownik delegowany dogoni Francuza
Pani Ania wyspecjalizowała się w opiece nad starszymi ludźmi. Do pracy w stolicy Niemiec skierowała ją jedna z firm zajmujących się opieką senioralną. Jest więc pracownikiem delegowanym. Pracownicy delegowani to także kierowcy ciągników siodłowych (tirów), innych samochodów, budowlańcy, logistycy, inżynierowie, pracownicy produkcyjni czy specjaliści branży IT. W 2016 roku z Polski do Europy z ramienia swoich firm do pracy wyjechało 503 tys. osób. Tyle ZUS wydał zaświadczeń A1, które otrzymują właśnie pracownicy delegowani.
Planowane zmiany
- Jest kilka wątpliwości w dyskusji o pracownikach delegowanych, ale najwięcej kontrowersji wywołuje propozycja dotycząca podniesienia wysokości wynagrodzenia. Zgodnie z obecną treścią dyrektywy 96/71/WE z 16 grudnia 1996 r. dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług, w kraju świadczenia usługi pracownik otrzymuje minimalne stawki płacy, wraz ze stawką za nadgodziny – mówi „TS” dr Ewa Podgórska-Rakiel z Zespołu Prawnego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. W myśl tej dyrektywy pracownik samodzielnie opłaca przejazd, zakwaterowanie i wyżywienie w miejscu świadczenia usługi. – Są to ogromne koszty pozapłacowe, które znacznie podnoszą jego koszty wykonywania usług w kraju przyjmującym. Belg czy Francuz ich nie ponosi, ponieważ na co dzień mieszka w swoim mieszkaniu z rodziną, w swoim kraju, nie ponosi kosztów przelotu samolotami do pracy i na widzenia z rodziną. Przy wysoko wykwalifikowanych usługach niekiedy pracodawcy pokrywają także koszty przelotów pracowników i mieszkania, ale nie jest to regułą. Częściej odliczają koszty biletów i zakwaterowania od wynagrodzenia pracownika delegowanego – mówi prawniczka.
#REKLAMA_POZIOMA#