[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Liberałuchy

Zmarły niedawno sowietolog i wolnościowiec Richard Pipes wytłumaczył kiedyś zgrabnie, jak liberalizm może zawieść do socjalizmu. Skoncentrował się na epistemologii, czyli teorii wiedzy. Odgrzebałem to sobie i przytaczam poniżej ze swoimi rozmaitymi wtrętami.
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Liberałuchy
/ Fotolia
Najpierw krótko o autorze: Pipes był profesorem Harvardu, zwalczał Sowietów u prezydenta Reagana. Był synem legionisty od Piłsudskiego. Jego rodzina, żydowskiego pochodzenia, wywodziła się ze Śląska Cieszyńskiego. Przodkowie Richarda byli właścicielami fabryki czekolady „Olza”. Notabene Richard Pipes uczęszczał do gimnazjum Kreczmara w Warszawie nie tylko z moim kochanym przyjacielem śp. Iwo Pogonowskim, ale również z wyśmienitym sowietologiem bp. Leo Łabędziem, podchorążakiem od gen. Andersa.
    
Pipesa zastanawiało, dlaczego intelektualiści są zwykle lewakami. Wywiódł to najpierw od Platona i jego filozofów-królów, którzy wiedzieli lepiej, a więc mieli nami rządzić. Ale to nie wystarczyło. Trzeba było nowej teorii, aby usprawiedliwić pęd do władzy intelektualistów. Ich ambicje ograniczało powszechne przekonanie o niezmienności, ciągłości i permanentności natury ludzkiej. Nawet jeśli uwzględnimy czynnik wolnej woli, to i tak uważaliśmy, że człowiek ma stałą naturę, a więc jest przewidywalny w sensie utrzymywania takich samych układów społecznych i politycznych. 

Jak uczył św. Augustyn, opierając się na Sokratesie, w duszy człowieka zasiano od zarania „wrodzone idee”. I to jest źródło wiedzy. Oparte na wolnej woli naszej. Bo możemy je odrzucić. Zmarły 25 lat temu amerykański filozof konserwatywny Russell Kirk nazywał wrodzone idee źródłami rzeczy permanentnych (permanent things). Było to pogodzenie Wiary i Rozumu. Sokrates, św. Augustyn, Kirk i inni rozumieli i czuli, że pewnych odruchów i zjawisk nie da się wytłumaczyć jedynie racjonalnością. Człowiek to połączenie ciała i duszy. A ta jest zgrana z prawem naturalnym danym przez Boga i jego misteriami od zawsze i na zawsze. Stąd nasza wiedza. 

Zmieniło się takie podejście dopiero około 500 lat temu. Najpierw Francis Bacon (1561-1626) – odnosząc się do kopernikańskich rewelacji, że ziemia nie jest centrum wszechświata – uznał, że dlatego człowiek nim nie może być, a więc należy zakwestionować permanentność jego charakteru. Ponieważ jego empiryzm nie potrafił wytłumaczyć mu Augustyńskich „wrodzonych idei”, zasugerował zmysły jako źródła wiedzy.

Świetny pomysł – ucieszył się John Locke, który nauczał, że wiedza generuje się w ciemnościach mózgu dzięki temu, że oświetlają sytuację zmysły: dotyk, smak, widok, dźwięk. I zupełnie nie mamy wolnej woli w tym przypadku: po prostu musimy zaakceptować, co zmysły nam dyktują. Jak człowiek nie ma wolnej woli, to można go zbadać naukowo. Staje się takim samym przedmiotem jak kamień czy zwierzę.

Bardzo to podnieciło intelektualistów. Pierwszy przełożył to na grunt polityki Claude Helvetius (1715-1771). Ponieważ człowiek nie ma wolnej woli, jego myśli wcale nie przekładają się na czyny suwerenne. Jest sterowany zmysłami. W związku z tym, aby go kontrolować, należy stosować zasadę „bólu i przyjemności” (pain and pleasure principle), czyli kija i marchewki, którą potem rozwinął Jeremy Bentham (1748-1832). Ale największym osiągnięciem Helvetiusa było dostarczenie wytrycha do rządzenia człowiekiem. Twierdził, że wystarczy kontrolować dane, jakie podsyła się zmysłom, aby zagwarantować, że człowiek będzie „myślał” i „działał” zgodnie z intencjami kontrolującego.

Jednym słowem, jeśli intelektualista potrafi odpowiednio skonstruować środowisko rozwoju człowieka, rezultatem będzie twór zaprogramowany w sposób, jaki sobie życzy jego intelektualny mistrz. Helvetius i inni „oświeceni” byli zainteresowani zaszczepieniem cnoty w ludziach. Odpowiednia manipulacja podawanymi danymi miała dać odpowiedni wynik: cnotliwych ludzi, którzy są zaprogramowani w ten sposób, z zupełnym wyeliminowaniem przesądów o wolnej woli.

Aby upewnić się, że tak się stanie, trzeba było zdobyć władzę polityczną w państwie i wprowadzić odpowiednie prawa, które miały zagwarantować cnotliwość obywateli. Z praw tych miał też wynurzyć się system edukacyjny narzucający cnoty – według lewackich fanaberii intelektualistów naturalnie. Władzę można było zdobyć demokratycznie albo rewolucyjnie. Tym sposobem intelektualista „osiąga nieograniczoną władzę, aby transformować i przekształcić człowieka”. Jak skomentował Richard Pipes: „człowiek nie jest już tworem Boga: staje się swoim własnym produktem”.

I w końcu rządzi „czysty rozum”, czyli intelektualiści. A rozum to przecież racjonalność. Racjonalnie można wszystko zaplanować, a stąd wywodzi się właśnie socjalizm. W nim rządzą intelektualiści. Udają, że ich genialne rozumy pozwolą im wszystko kontrolować. Oni wszystko wiedzą, wszystko rozumieją. Zadbają o nas. Deifikacja intelektualisty idzie w parę z inżynierią społeczną, krwawymi rewolucjami, a obecnie fanaberiami marksizmu-lesbianizmu. Trzeba stworzyć nowego człowieka i nowy ład. I już. Mają przecież „rozum” za sobą.

Czyli nihil novi sub sole. Słodkie teorie. Kłopot w tym, że normalni ludzie uczą się z doświadczenia. Ich źródłem pierwszym jest tradycja. I jej przekazywanie. „Nie wkładaj paluchów do kontaktu!” – mówiła mi mama. Ja miałem teorię, że będzie fajnie. Włożyłem, bo miałem 4 lata i wolną wolę. Okazało się, że nie było fajnie. I już tego więcej w życiu nie robiłem. Mama miała rację. Ale ja musiałem polegać na metodzie próby i błędu (trial and error). I to są dwa systemy poznawcze – tradycja i doświadczenie – gdzie normalni ludzie ćwiczą swój rozum i budują swoją wiedzę. I tak idą przez życie. Nie potrzeba do tego intelektualistów.

Jak uczył ojciec nowoczesnego konserwatyzmu Edmund Burke (1729-1797), intelektualiści potrafią generalizować, ale nie znają się na niczym szczegółowo. Za to ustanawiają rozmaite dziedziny wiedzy (socjologia, ekonomia, etc.), w których rzekomo się specjalizują – w generaliach naturalnie. Te generalizacje są rzekomo racjonalne. Mają im dawać legitymację do niszczenia wszystkiego (a w tym tradycji i ludzkich instytucji, takich jak rodzina), aby „racjonalność” wymusić na nas wszystkich. A przede wszystkim muszą obalić Boga, aby zająć jego miejsce.

Doskonale wytłumaczył to wielki reakcjonista Joseph de Maistre (1753-1821), co ja cytuję z pamięci: „Intelektualista czuje dziką i wściekłą nienawiść do Boga, bowiem On jest Panem”. Amen. Liberałuchy nie przejdą.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 7 listopada 2018
www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (46/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Będzie naprawdę niebezpiecznie. IMGW wydał komunikatie z ostatniej chwili
Będzie naprawdę niebezpiecznie. IMGW wydał komunikatie

W Tatrach nadal panują zimowe warunki; na szczytach przybywa śniegu i panuje mróz. Ratownicy TOPR podnieśli stopień zagrożenia lawinowego do drugiego, umiarkowanego stopnia. W Zakopanem może spaść do 10 cm śniegu.

Nie żyje uczestniczka znanego programu z ostatniej chwili
Nie żyje uczestniczka znanego programu

Media obiegła smutna wiadomość. Nie żyje uczestniczka znanego programu. Miała zaledwie 47 lat.

Niepokojąca analiza ISW. Siły ukraińskie są zmuszone podejmować trudne decyzje z ostatniej chwili
Niepokojąca analiza ISW. "Siły ukraińskie są zmuszone podejmować trudne decyzje"

Ukraińskiej obronie przeciwlotniczej brakuje amunicji, w związku z czym rosyjskie lotnictwo działa skutecznie i wspiera konsekwentne i szybkie sukcesy armii rosyjskiej m.in. w pobliżu miasta Czasiw Jar - pisze w sobotę w najnowszej analizie Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Meghan Markle ogłosiła radosną nowinę. Gratulacje spływają z całego świata z ostatniej chwili
Meghan Markle ogłosiła radosną nowinę. Gratulacje spływają z całego świata

Gorąco wokół Pałacu Buckingham. W ostatnim czasie media skoncentrowane były głownie na królu Karolu III i Kate Middleton ze względu na ich stan zdrowia. Tymczasem Meghan Markle ogłosiła radosną nowinę.

Broń nuklearna w Polsce? Prezydent Duda: Jeżeli byłaby taka decyzja naszych sojuszników, to jesteśmy gotowi z ostatniej chwili
Broń nuklearna w Polsce? Prezydent Duda: Jeżeli byłaby taka decyzja naszych sojuszników, to jesteśmy gotowi

Jeżeli byłaby taka decyzja naszych sojuszników, żeby rozlokować broń nuklearną w ramach nuclear sharing także i na naszym terytorium, żeby umocnić bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO, to jesteśmy na to gotowi - powiedział w wywiadzie dla "Faktu" prezydent Andrzej Duda.

Nie nadają się kompletnie. Burza po emisji popularnego programu TVN z ostatniej chwili
"Nie nadają się kompletnie". Burza po emisji popularnego programu TVN

Po ostatnim wydaniu programu „Dzień dobry TVN” w mediach społecznościowych zawrzało.

Co się dzieje na granicy? Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Co się dzieje na granicy? Straż Graniczna wydała komunikat

W pierwszym kwartale roku funkcjonariusze SG zatrzymali 119 osób zaangażowanych w organizowanie i pomocnictwo w nielegalnym przekraczaniu przez cudzoziemców granicy państwowej - przekazał PAP p.o. rzecznika prasowego SG mjr Andrzej Juźwiak. 94 zatrzymanych to cudzoziemcy, a wśród nich 48 to obywatele Ukrainy.

Tadeusz Płużański: Maria Wittek - polska generał z Virtuti Militari Wiadomości
Tadeusz Płużański: Maria Wittek - polska generał z Virtuti Militari

19 kwietnia 1997 r. w Warszawie zmarła Maria Wittek, członek Polskiej Organizacji Wojskowej, komendant Przysposobienia Wojskowego Kobiet i Wojskowej Służby Kobiet, pierwsza Polka mianowana na stopień generała Wojska Polskiego.

Koniec pewnej epoki: gwiazdor podjął decyzję o odejściu z Realu Madryt z ostatniej chwili
Koniec pewnej epoki: gwiazdor podjął decyzję o odejściu z Realu Madryt

Kapitan Realu Madryt Nacho według informacji portalu Marca poinformował już swój klub, że po tym sezonie opuści on Santiago Bernabeu.

Historycznego starcie myśliwców - człowiek zmierzył się ze sztuczną inteligencją z ostatniej chwili
Historycznego starcie myśliwców - człowiek zmierzył się ze sztuczną inteligencją

Armia Stanów Zjednoczonych przeprowadziła po raz pierwszy ćwiczenie, w którym człowiek za sterami samolotu starł się z maszyną kierowaną przez sztuczną inteligencję (AI) - poinformowała w piątek telewizja Sky, powołując się na Agencję d.s. Zaawansowanych Projektów Obronnych (DARPA).

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Liberałuchy

Zmarły niedawno sowietolog i wolnościowiec Richard Pipes wytłumaczył kiedyś zgrabnie, jak liberalizm może zawieść do socjalizmu. Skoncentrował się na epistemologii, czyli teorii wiedzy. Odgrzebałem to sobie i przytaczam poniżej ze swoimi rozmaitymi wtrętami.
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Liberałuchy
/ Fotolia
Najpierw krótko o autorze: Pipes był profesorem Harvardu, zwalczał Sowietów u prezydenta Reagana. Był synem legionisty od Piłsudskiego. Jego rodzina, żydowskiego pochodzenia, wywodziła się ze Śląska Cieszyńskiego. Przodkowie Richarda byli właścicielami fabryki czekolady „Olza”. Notabene Richard Pipes uczęszczał do gimnazjum Kreczmara w Warszawie nie tylko z moim kochanym przyjacielem śp. Iwo Pogonowskim, ale również z wyśmienitym sowietologiem bp. Leo Łabędziem, podchorążakiem od gen. Andersa.
    
Pipesa zastanawiało, dlaczego intelektualiści są zwykle lewakami. Wywiódł to najpierw od Platona i jego filozofów-królów, którzy wiedzieli lepiej, a więc mieli nami rządzić. Ale to nie wystarczyło. Trzeba było nowej teorii, aby usprawiedliwić pęd do władzy intelektualistów. Ich ambicje ograniczało powszechne przekonanie o niezmienności, ciągłości i permanentności natury ludzkiej. Nawet jeśli uwzględnimy czynnik wolnej woli, to i tak uważaliśmy, że człowiek ma stałą naturę, a więc jest przewidywalny w sensie utrzymywania takich samych układów społecznych i politycznych. 

Jak uczył św. Augustyn, opierając się na Sokratesie, w duszy człowieka zasiano od zarania „wrodzone idee”. I to jest źródło wiedzy. Oparte na wolnej woli naszej. Bo możemy je odrzucić. Zmarły 25 lat temu amerykański filozof konserwatywny Russell Kirk nazywał wrodzone idee źródłami rzeczy permanentnych (permanent things). Było to pogodzenie Wiary i Rozumu. Sokrates, św. Augustyn, Kirk i inni rozumieli i czuli, że pewnych odruchów i zjawisk nie da się wytłumaczyć jedynie racjonalnością. Człowiek to połączenie ciała i duszy. A ta jest zgrana z prawem naturalnym danym przez Boga i jego misteriami od zawsze i na zawsze. Stąd nasza wiedza. 

Zmieniło się takie podejście dopiero około 500 lat temu. Najpierw Francis Bacon (1561-1626) – odnosząc się do kopernikańskich rewelacji, że ziemia nie jest centrum wszechświata – uznał, że dlatego człowiek nim nie może być, a więc należy zakwestionować permanentność jego charakteru. Ponieważ jego empiryzm nie potrafił wytłumaczyć mu Augustyńskich „wrodzonych idei”, zasugerował zmysły jako źródła wiedzy.

Świetny pomysł – ucieszył się John Locke, który nauczał, że wiedza generuje się w ciemnościach mózgu dzięki temu, że oświetlają sytuację zmysły: dotyk, smak, widok, dźwięk. I zupełnie nie mamy wolnej woli w tym przypadku: po prostu musimy zaakceptować, co zmysły nam dyktują. Jak człowiek nie ma wolnej woli, to można go zbadać naukowo. Staje się takim samym przedmiotem jak kamień czy zwierzę.

Bardzo to podnieciło intelektualistów. Pierwszy przełożył to na grunt polityki Claude Helvetius (1715-1771). Ponieważ człowiek nie ma wolnej woli, jego myśli wcale nie przekładają się na czyny suwerenne. Jest sterowany zmysłami. W związku z tym, aby go kontrolować, należy stosować zasadę „bólu i przyjemności” (pain and pleasure principle), czyli kija i marchewki, którą potem rozwinął Jeremy Bentham (1748-1832). Ale największym osiągnięciem Helvetiusa było dostarczenie wytrycha do rządzenia człowiekiem. Twierdził, że wystarczy kontrolować dane, jakie podsyła się zmysłom, aby zagwarantować, że człowiek będzie „myślał” i „działał” zgodnie z intencjami kontrolującego.

Jednym słowem, jeśli intelektualista potrafi odpowiednio skonstruować środowisko rozwoju człowieka, rezultatem będzie twór zaprogramowany w sposób, jaki sobie życzy jego intelektualny mistrz. Helvetius i inni „oświeceni” byli zainteresowani zaszczepieniem cnoty w ludziach. Odpowiednia manipulacja podawanymi danymi miała dać odpowiedni wynik: cnotliwych ludzi, którzy są zaprogramowani w ten sposób, z zupełnym wyeliminowaniem przesądów o wolnej woli.

Aby upewnić się, że tak się stanie, trzeba było zdobyć władzę polityczną w państwie i wprowadzić odpowiednie prawa, które miały zagwarantować cnotliwość obywateli. Z praw tych miał też wynurzyć się system edukacyjny narzucający cnoty – według lewackich fanaberii intelektualistów naturalnie. Władzę można było zdobyć demokratycznie albo rewolucyjnie. Tym sposobem intelektualista „osiąga nieograniczoną władzę, aby transformować i przekształcić człowieka”. Jak skomentował Richard Pipes: „człowiek nie jest już tworem Boga: staje się swoim własnym produktem”.

I w końcu rządzi „czysty rozum”, czyli intelektualiści. A rozum to przecież racjonalność. Racjonalnie można wszystko zaplanować, a stąd wywodzi się właśnie socjalizm. W nim rządzą intelektualiści. Udają, że ich genialne rozumy pozwolą im wszystko kontrolować. Oni wszystko wiedzą, wszystko rozumieją. Zadbają o nas. Deifikacja intelektualisty idzie w parę z inżynierią społeczną, krwawymi rewolucjami, a obecnie fanaberiami marksizmu-lesbianizmu. Trzeba stworzyć nowego człowieka i nowy ład. I już. Mają przecież „rozum” za sobą.

Czyli nihil novi sub sole. Słodkie teorie. Kłopot w tym, że normalni ludzie uczą się z doświadczenia. Ich źródłem pierwszym jest tradycja. I jej przekazywanie. „Nie wkładaj paluchów do kontaktu!” – mówiła mi mama. Ja miałem teorię, że będzie fajnie. Włożyłem, bo miałem 4 lata i wolną wolę. Okazało się, że nie było fajnie. I już tego więcej w życiu nie robiłem. Mama miała rację. Ale ja musiałem polegać na metodzie próby i błędu (trial and error). I to są dwa systemy poznawcze – tradycja i doświadczenie – gdzie normalni ludzie ćwiczą swój rozum i budują swoją wiedzę. I tak idą przez życie. Nie potrzeba do tego intelektualistów.

Jak uczył ojciec nowoczesnego konserwatyzmu Edmund Burke (1729-1797), intelektualiści potrafią generalizować, ale nie znają się na niczym szczegółowo. Za to ustanawiają rozmaite dziedziny wiedzy (socjologia, ekonomia, etc.), w których rzekomo się specjalizują – w generaliach naturalnie. Te generalizacje są rzekomo racjonalne. Mają im dawać legitymację do niszczenia wszystkiego (a w tym tradycji i ludzkich instytucji, takich jak rodzina), aby „racjonalność” wymusić na nas wszystkich. A przede wszystkim muszą obalić Boga, aby zająć jego miejsce.

Doskonale wytłumaczył to wielki reakcjonista Joseph de Maistre (1753-1821), co ja cytuję z pamięci: „Intelektualista czuje dziką i wściekłą nienawiść do Boga, bowiem On jest Panem”. Amen. Liberałuchy nie przejdą.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 7 listopada 2018
www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (46/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe