Marsz totalnej opozycji na śmietnik historii
Ten fragment opowiadania Stefana Żeromskiego pt. „Na probostwie w Wyszkowie” odnoszący się do Polaków, którzy w 1920 roku w służbie bolszewickiej Rosji byli gotowi objąć w imię jej imperialnych interesów władzę w odrodzonej Rzeczypospolitej i przekształcić ją w sowiecką republikę przyszedł mi na myśl, kiedy słuchałem wczoraj, jak politycy opozycji oraz generałowie w stanie spoczynku lekceważąco wypowiadali się o własnym państwie oraz krytykowali jego armię.
Święto Wojska Polskiego powinno być okazją do radości i dumy dla każdego, kto kocha naszą ojczyznę. Nawet jeżeli jest w opozycji do rządu, nie wolno mu kpić i drwić z narodowych imponderabiliów, ani wykrzywiać się z niesmakiem na defilujących w Warszawie żołnierzy, których oklaskiwało około 120 tysięcy rodaków, a wiele razy więcej z satysfakcją oglądało ich na ekranach telewizorów.
Garstka oszalałych z nienawiści do obecnego obozu władzy opozycjonistów wystawiła sobie świadectwo podobne do tego, jakie przytoczyłem na wstępie. Dla tych ludzi nie liczy się bowiem polska racja stanu, a jedynie nieskrywana chęć powrotu do władzy, choćby za cenę zaszkodzenia własnemu krajowi. Tak jak przygotowująca się do objęcia władzy w Polsce w 1920 roku polskojęzyczna jaczejka komunistyczna była całkowicie uzależniona od Moskwy, tak dzisiejsi wrogowie rządu Zjednoczonej Prawicy źródło swojej mocy upatrują wyłącznie w europejskich instytucjach i tam żebrzą o pomoc w obaleniu demokratycznie wybranej przez rodaków władzy.
Ci, którzy 15 Sierpnia wolą kupować dżem, ponieważ nie podoba im się patetyczna atmosfera wielkiej defilady i z pogardą odrzucają piękną tradycję oręża polskiego, dziarskim krokiem maszerują na śmietnik historii.