[Tylko na Tysol.pl] Dr Piotr Łysakowski: Miałem to szczęście, że widziałem jak padał Mur Berliński

13 sierpnia 1961 roku rozpoczęto budowę Muru Berlińskiego. Miałem to szczęście, że widziałem na własne oczy jak w listopadzie 1989 roku "padał mur" w Berlinie - towarzyszyła mi świadomość, że to początek drogi prowadzącej do zjednoczenia Niemiec
 [Tylko na Tysol.pl] Dr Piotr Łysakowski: Miałem to szczęście, że widziałem jak padał Mur Berliński
/ screen YouTube

Dwa zdjęcia (kolejność nie jest w tym przypadku chronologiczna). Jedno udało mi się odnaleźć na Twitterze. Drugie tylko pamiętam. Kobieta pada na ulicę tuż po ucieczce na zachodnią stronę Berlina. Pokazują jak w pigułce dramat, który rozegrał się w sierpniu 1961 roku w podzielnym już wcześnie przez dwa systemy Berlinie i był odzwierciedleniem dramatu rozgrywającego się faktycznie w podzielonej Europie. Co ważne (jak wiemy) była to faktycznie kolejna po blokadzie z 1948 roku próba odizolowania miasta od jego naturalnego zaplecza i podobnie jak wspomniana blokada i związany z nią „most powietrzny” tym razem skuteczna na dwadzieścia osiem lat. Od razu dodajmy, że po wprowadzeniu blokady używano w opisie zdarzenia bardzo podobnych argumentów i manipulacji jak później w lecie 1961 roku. Benedykt Hertz wykpiwając inicjatywę ratująca Berlińczyków od głodu pisał w Robotniku organie PPS (wrzesień 1948) co następuje:

„Most powietrzny w Berlinie,

Funkcjonuje cudnie,

Dostawcy się radują,

a Berlińczyk chudnie”.

Według komunistycznej propagandy ani (wcześniejszej) blokady ani „mostu” nie było – a jeśli były to tylko nieznaczące „ograniczenia” i „trudności” w ruchu międzystrefowym, zaś zdarzające się przy okazji rosyjskich prowokacji lotniczych (próby blokady przełamania blokady) wypadki z ofiarami śmiertelnymi były oczywiście tylko i wyłącznie winą agresywnych i niedoszkolonych pilotów alianckich uczestniczących w moście powietrznym (którego jako się rzekło wyżej nie było). Już zupełnie na marginesie dodajmy, że zachowanie rosyjskich władz po takich katastrofach żywo przypominało ich postawę po 10 kwietnia 2010 roku.

Podobnie jak w 1948 w 1961 roku nie było planów fizycznego „odgrodzenia” Berlina Zachodniego od NRD – zaprzeczenia padały z ust najważniejszych towarzyszy partyjnych: „...Rozumiem Pani pytanie w ten sposób, że w Niemczech Zachodnich są ludzie, którzy chcieliby, aby robotnicy budowlani stolicy zbudowali mur. Nic nie jest wiadomo, aby był taki zamiar, ponieważ robotnicy budowlani naszej stolicy zajmują się głównie budownictwem mieszkań i ich siła robocza zostaje w pełni wykorzystana w tym właśnie celu. Nikt nie ma zamiaru budować muru!...” twierdził Walter Ulbricht 15 czerwca 1961 podczas konferencji prasowej reagując, na pytanie dziennikarki z Niemiec Zachodnich Annemarie Doherr. Jak to zwykle bywa wśród „demokratów” słowa te okazały się po prostu zwykłym chamskim i ordynarnym kłamstwem, co weryfikowała bardzo szybko rzeczywistość i czas.

Do sierpniowego dramatu było jeszcze trochę czasu – w polskiej prasie zajmowano się wtedy kampanią żniwną, procesem Eichmanna cytując wypowiedzi oskarżyciela („Był bardziej nieprzejednany niż Hitler. Prokurator Izraela o zbroniach Eichmanna” Kurier Polski 10.08.61 – dalej KP), wizytą Jurija Gagarina w Polsce, i kosmicznym lotem Hermana Titowa (17 okrążeń ziemi), kolejna siedemnasta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego nie budziła specjalnych emocji (w krótkich tekstach przypominano dramat odnosząc się do politycznych karier Reinefahrta i losu von dem Bacha Zelewskiego – oczywiście przy okazji opluwano standardowo dowództwo Powstania i Rząd RP w Londynie) . Z początkiem sierpnia pojawiły się wyraźne symptomy komplikującej się sytuacji wokół Niemiec. Zaczęto informować o „uzasadnionych” politycznie oczekiwaniach krajów socjalistycznych (oczywiście z ZSSR na czele) w odniesieniu do kwestii niemieckich generalnie – podgrzewano niejako przy tej okazji atmosferę „[…] Rząd Radziecki chce wierzyć […], że Niemiecka Republika Federalna zdaje sobie jasno sprawę z tego, iż nie przeżyłaby nawet kilku godzin trzeciej wojny światowej […]” jedyną możliwą drogą ku zapobieżeniu takiej sytuacji byłoby zawarcie traktatu pokojowego regulującego wszystkie sporne kwestie wokół Niemiec poprzez strony uczestniczące w wojnie z III Rzeszą – jedną ze wspomnianych i spornych kwestii było „[…] zlikwidowanie rakowatej narośli, w postaci okupacyjnych porządków panujących w Berlinie zachodnim.[…]” (Żołnierz Wolności 6.08.61 dalej ŻoWo).

Dzień później podkreślano w informacji o dwudniowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych USA, Francji, Wielkiej Brytanii i RFN (wtedy pisano RFN), że głównym problemem w stosunkach i niemiecko niemieckich i wschód zachód jest kwestia „[…] wyzwania radzieckiego […]” wobec Berlina (ŻW 7.08.61). Zwracano też uwagę na to, że kolejnym krokiem w demontażu systemu socjalistycznego planowanym przez zachód byłoby zlikwidowanie NRD , a potem nastąpiłoby „…żądanie oderwania od Polski i Czechosłowacji ziem, które zostały im zwrócone na mocy Układu Poczdamskiego…” („>>Life<< nie bawi się w dyplomację. Berlin jest tylko Pretekstem. Janusz Stefanowicz, Słowo Powszechne, 11.08.16- dalej SP). Podzielona stolica Niemiec była więc tylko „…punktem zaczepienia…” do antysocjalistycznej ofensywy. Dość szybko na wspomniane wyżej spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw zachodnich reagował Nikita Chruszczow składając w Moskwie podczas wiecu „…przyjaźni radziecko - rumuńskiej…” propozycję podpisania traktatu pokojowego z Niemcami. Zdarzyło się to 10.08.61 roku. Trudno przypuszczać by Nikita Siergiejewicz nie wiedział o planach niemieckich komunistów tak więc jego propozycje (przeplatane groźbami pod adresem NATO) były po prostu zasłoną dymną dla przygotowywanej akcji i ostrzeżeniem wobec zachodu. Przyczyn komunistycznej agresji było kilka od ekonomicznych po stricte ideologiczne jak także i ta, że przestrzeń miedzy NRD a strefami okupacyjnymi państw zachodnich na terenie Berlina była w zasadzie jedyną niekontrolowalną (lub słabo podlegającą pełnemu nadzorowi) granicą między dwoma systemami. Z drugiej strony reagował J. F. Kennedy zapewniając, że ”…Zachód użyje wszelkich dostępnych środków, aby próbować osiągnąć sprawiedliwe rozwiązanie (w sprawie Berlina zach.) …” (Życie Warszawy 11.08.61 – dalej ŻW). Na rosyjską reakcje nie trzeba było długo czekać „…ręce macie za krótkie panowie imperialiści…

Gdyby mocarstwa zachodnie pragnęły współpracy, gdyby nie czyniły z Berlina zach. Obiektu próby sił, to nie ulega wątpliwości, że porozumienie byłoby możliwe, Związek Radziecki nie przygotowuje zamachu na Berlin zach., ani na sposób życia jego ludności. …” (ŻW 12.08.61). W ślad za Chruszczowem głos zabierał wspominany już wyżej Walter Ulbricht atakujący rząd „NRF” za to, że tenże chciał „…usunąć następstwa klęski militaryzmu niemieckiego w II wojnie światowej przez likwidację władzy robotniczo – chłopskiej w NRD…”, a także przygotowywał się do wojny odwetowej przeciwko krajom socjalistycznym…” (KP 12.08.61). Tego samego dnia wrócono do (pozornie niezwiązanego z kwestią Berlina) lotu rosyjskiego kosmonauty w kosmos „…W momencie kiedy heroldowie hasła >>obrony kultury zachodniej<< chcą uczynić sprawę Berlina zachodniego motywem wojny – lot majora Titowa […] nabiera szczególnej wagi…” bo „…Berlin nie jest działką księżycową. Leży na terytorium NRD…”(Polityka 12.08.61 dalej PL). W nocy z 12 na 13 sierpnia 1961 wojsko, i NRD/owski „Grenzschutz - Deutsche Grenzpolizei, Policja Ludowa i uzbrojony „aktyw robotniczy - Betriebskampfgruppen” zaczęły separować od siebie poszczególne części miasta (robiło to około 10 tysięcy funkcjonariuszy) przerywając połączenia transportowe.

Mimo świadomości , że może się stać coś złego – 12 sierpnia BND otrzymało następująca informację „…11 sierpnia 1961 r. w komitecie centralnym partii odbyło się zebranie sekretarzy wydawnictw partyjnych i innych funkcjonariuszy partyjnych przy komitecie centralnym, na którym oświadczono między innymi, że rosnąca liczba uciekinierów zmusza do rozdzielenia kordonem wschodniego sektora Berlina i części zachodniej w ciągu najbliższych dni. Nie podano dokładnego dnia operacji – wcześniej planowano tę akcję dopiero za dwa tygodnie...” akcja komunistów była w sumie pełnym zaskoczeniem. Niedzielne wydania gazet nie informowały o czymś szczególnym co mogło się stać na terenie Berlina, a Mariana Podkowińskiego interesowało to, że na zjeździe SPD w Norymberdze odśpiewano „Deutschland , Deutschland Ueber alles”, a „czerwony reakcjonista”Willy Brandt zachęcał mieszkańców NRD do ucieczek (przechodzenia) na zachód co „…było najlepszym świadectwem, że SPD postanowiła bez osłonek utrzymać w Berlinie zachodnim narastające źródło niepokoju i dywersji…” (Trybuna Ludu 13.08.61 dalej TL). Dopiero w poniedziałek ruszyła lawina informacyjna uzasadniające fakty dokonane przeprowadzone w Berlinie. Jednym z silnych argumentów był ten o konieczności ukrócenia możliwości przerzutu szpiegów z zachodu na wschód do czego śluzą był teren zachodnich sektorów stolicy Niemiec „…W żadnym miejscu na świecie nie skoncentrowano tyle szpiegowskich i dywersyjnych central obcych państw prowadzących przy tym bezkarnie działalność co w Berlinie zachodnim…” (ŻW 14.08.61.).

Niejako przy okazji donoszono o „nowych zasadach ruchu” między wschodnią i zachodnią częścią miasta „…Decyzje rządu NRD mające na celu ukrócenie prowadzonej systematycznie z Berlina zachodniego dywersyjnej działalności, są konsekwentnie wcielane w życie. Uruchomiono 13 punktów, w których można przechodzić granicę. Są one zlokalizowane w najważniejszych częściach miasta. Niezliczone dotychczas przejścia między zachodnimi sektorami miasta a stolicą NRD – zostały zamknięte.” (KP 14.08.61). Donoszono też, że te „nowe zasady” będą obowiązywały do czasu „…zawarcia traktatu pokojowego z Niemcami…” (ŻW 14.08.61) i nie są skierowane przeciwko komukolwiek a zmierzają do „…usunięcia pozostałości drugiej wojny światowej i umocnienia pokoju światowego…” (SP 14.08.61). No i oczywiście cała operacja była całkowicie zgodna z prawem międzynarodowym. Nie dość tego dwa dni po przeprowadzeniu akcji wszystko wróciło do normy , a ruch tranzytowy „…uległ nawet w porównaniu z ubiegłymi tygodniami pewnemu wzmożeniu…w ciągu ostatniej soboty i niedzieli graniczny punkt kontrolny w pobliżu Poczdamu minęło 8500 samochodów osobowych, podczas gdy w ubiegłym tygodniu zanotowano ich tylko 6558…” te pozytywne fakty nie wpłynęły jednak na aktywność świata zewnętrznego, w którym pierwsze skrzypce grał Adenauer wypowiadając w Regensburgu oskarżenia „…pełne niewybrednych oszczerstw pod adresem władz ZSRR…” (KP 15.08.61). Jedyne zaś niepokoje i możliwości prowokacji jakie się pojawiały na obszarach położonych przy granicach stref mogły mieć miejsce (co oczywiste) po stronie zachodniej (ŻW 15.08.61) , po wschodniej zaś „…Decyzje rządu NRD … spotkały się ze zrozumieniem i poparciem społeczeństwa, czego wyrazem są m. in. Listy, których setki napływają do redakcji…jak również spontaniczne wiece w zakładach pracy w stolicy NRD…” (SP 15.08.61). Głos na temat Berlina zabrał nawet CAT pisząc w Słowie Powszechnym (15.08.61) felieton „Kopnięty w Kostkę”, w którym prorokował poprawę atmosfery międzynarodowej po okresie napięć spowodowanych działaniami komunistów. Sytuacja była stabilna „…Do rady Państwa i rady Ministrów NRD napływają nadal listy i depesze ze wszystkich stron NRD z wyrazami poparcia dla podjętych zarządzeń…” obywatele Berlina zachodniego zaś „…nadal mają nieskrępowaną łączność z NRF, kolej miejska po ich stronie kursuje tak jak dawniej, do wschodniej części miasta mogą po wylegitymowaniu się … przechodzić tyle razy ile pragną…w Berlinie dem. Wszyscy pracują normalnie, początkowe…zakłócenia komunikacji należą już do przeszłości…” (ŻW 16.08.61). W rzeczywistości atmosfera w mieści była radykalnie inna od przedstawianej – przy naszej dzisiejszej wiedzy i doświadczeniach z komunizmem nie trzeba zresztą tego szczególnie uzasadniać.

Echa tych nastrojów pojawiały się w korespondencji Trybuny Ludu z Niemiec dnia 16.08.61, gdy wspominano o inicjatywie Willego Brandta zmierzającej do przekonania komendantów stref okupacyjnych, by podjęli jakieś działania odwetowe wobec reżimu SED, który przyjął zasadę konsekwentnego pilnowania granic międzysektorowych jak „…granic suwerennego państwa…jak to zresztą czynią wszystkie kraje na świecie…” (SP 16.08.61). Skutkiem tych działań były narastające „…porządek, dyscyplina, normalna komunikacja…”, powtarzano też bez przerwy frazy o szpiegach i przemytnikach mające uzasadniać konieczność dokonania ruchów jakie miały miejsce i które niewątpliwie „…uratowały pokój…” i ukróciły prowokacje ze strony zachodu (Żo Wo i KP 16.08.17). Podkreślano też pojawiające się po zachodniej stronie miast akty wandalizmu wobec majątku NRD (w tym konkretnym przypadku niszczonych wagonów kolejki miejskiej) (ŻW 18.08.17). Po prawie 2 tygodniach od początku „budowy muru” (przypomnijmy, że był to proces długotrwały i nie zakończył się 13.08.61 roku) podsumowywano sytuację w dużym tekście jaki znalazł się w „Polityce” pisząc, że zdarzenia z 13.08 musiały uzmysłowić światu istnienie 2 / ch odrębnych organizmów niemieckich państw i to także, iż rząd NRD „... pełni suwerenne funkcje na swoim terytorium. Że granica NRD może być zamknięta również w Berlinie....Nowa sytuacja sprzyja rokowaniom ...”. Stopniowo emocje opadały i wyłaniała się konstrukcja zarówno polityczna jak i fizyczna, która okazała się dość trwała. Jej trwałość zaś pokazała z kolei kompletną bezradność demokracji zachodnich w walce ze wschodnią satrapią. Willy Brandt w jednym ze swoich wystąpień w Bundestagu odniósł się do inicjatyw zachodnich wymierzonych w podział miasta nawołując do twardej postawy ocenił dotychczasowe działania w tej sprawie „...Senat Berlina zachodniego...uważa za nic nie znaczące protesty, które wywołują jedynie pusty śmiech od Placu Poczdamskiego w Berlinie aż po Władywostok...” (TL 18.0861). Wspomniana „konstrukcja” zawaliła się dosłownie na moich oczach w listopadzie 1989 roku. I byłoby to wspaniałe, gdyby nie uznana liczba 136 ofiar śmiertelnych prób pokonaniu „muru”, który faktycznie liczył 156 kilometrów, których to z kolei strzegło 11 500 żołnierzy Grenztruppen.

Piotr Łysakowski


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Tusk: Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna nie jest już pojęciem z przeszłości z ostatniej chwili
Tusk: "Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna nie jest już pojęciem z przeszłości"

Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna nie jest już pojęciem z przeszłości. Jest realna, w gruncie rzeczy zaczęła się ponad dwa lata temu. To, co obecnie najbardziej niepokoi, to fakt, że możliwy jest dosłownie każdy scenariusz. Takiej sytuacji nie mieliśmy od 1945 roku – uważa szef polskiego rządu Donald Tusk.

Wojsko poderwało samoloty. Dowództwo Operacyjne wydało komunikat z ostatniej chwili
Wojsko poderwało samoloty. Dowództwo Operacyjne wydało komunikat

Dzisiejszej nocy obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, związana z uderzeniami rakietowymi wykonywanymi na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy – przekazało na platformie X Dowództwo Operacyjne.

Odmrożenie cen energii. To uderzy w portfele Polaków z ostatniej chwili
Odmrożenie cen energii. To uderzy w portfele Polaków

Spółdzielnie mieszkaniowe planują od końca czerwca podwyżki opłat, przeważnie wynikające ze wzrostu cen energii elektrycznej i ciepła – informuje w piątkowym wydaniu „Rzeczpospolita”. Drogą ucieczki przed nimi może być fotowoltaika – dodaje.

Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych z ostatniej chwili
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych

47-letnia Polka jest jedną z ofiar śmiertelnych wypadku autobusowego, do którego doszło w środę na autostradzie A9 w pobliżu Lipska na wschodzie Niemiec. Policja przekazała w czwartek informacje na temat tożsamości trzech spośród czterech osób zabitych w wypadku.

Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka. Jest reakcja wiceministra.

Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii z ostatniej chwili
Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry

"Choroba bardzo przyspieszyła. W ciągu miesiąca schudłem 10 kilogramów, pojawiły się bardzo mocne bóle i towarzyszył mi coraz większy problem z głosem" - powiedział w programie "Debata Dnia" o stanie swojego zdrowia Zbigniew Ziobro.

Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki Wiadomości
Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki

Przez ponad 10 lat Polak formalnie nominował do Nagród Nobla z fizyki! To pierwszy przypadek, gdy opinia publiczna się o tym dowiaduje.

Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: Bedzie miał proces z ostatniej chwili
Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: "Bedzie miał proces"

Były minister finansów, Jan Vincent Rostowski zaatakował na Twitterze [X] Dominika Tarczyńskiego. "Będzie miał proces za publikowanie obrzydliwych fake newsów" - odpowiada europoseł Prawa i Sprawiedliwości

Adam Bodnar powinien podać się do dymisji z ostatniej chwili
"Adam Bodnar powinien podać się do dymisji"

Radosław Fogiel, poseł PiS uważa, że służby złamały prawo, wchodząc do domu b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak mówił w czwartek w Studiu PAP, w jego ocenie prokurator Marzena Kowalska i szef MS Adam Bodnar powinni za to ponieść odpowiedzialność i podać się do dymisji.

REKLAMA

[Tylko na Tysol.pl] Dr Piotr Łysakowski: Miałem to szczęście, że widziałem jak padał Mur Berliński

13 sierpnia 1961 roku rozpoczęto budowę Muru Berlińskiego. Miałem to szczęście, że widziałem na własne oczy jak w listopadzie 1989 roku "padał mur" w Berlinie - towarzyszyła mi świadomość, że to początek drogi prowadzącej do zjednoczenia Niemiec
 [Tylko na Tysol.pl] Dr Piotr Łysakowski: Miałem to szczęście, że widziałem jak padał Mur Berliński
/ screen YouTube

Dwa zdjęcia (kolejność nie jest w tym przypadku chronologiczna). Jedno udało mi się odnaleźć na Twitterze. Drugie tylko pamiętam. Kobieta pada na ulicę tuż po ucieczce na zachodnią stronę Berlina. Pokazują jak w pigułce dramat, który rozegrał się w sierpniu 1961 roku w podzielnym już wcześnie przez dwa systemy Berlinie i był odzwierciedleniem dramatu rozgrywającego się faktycznie w podzielonej Europie. Co ważne (jak wiemy) była to faktycznie kolejna po blokadzie z 1948 roku próba odizolowania miasta od jego naturalnego zaplecza i podobnie jak wspomniana blokada i związany z nią „most powietrzny” tym razem skuteczna na dwadzieścia osiem lat. Od razu dodajmy, że po wprowadzeniu blokady używano w opisie zdarzenia bardzo podobnych argumentów i manipulacji jak później w lecie 1961 roku. Benedykt Hertz wykpiwając inicjatywę ratująca Berlińczyków od głodu pisał w Robotniku organie PPS (wrzesień 1948) co następuje:

„Most powietrzny w Berlinie,

Funkcjonuje cudnie,

Dostawcy się radują,

a Berlińczyk chudnie”.

Według komunistycznej propagandy ani (wcześniejszej) blokady ani „mostu” nie było – a jeśli były to tylko nieznaczące „ograniczenia” i „trudności” w ruchu międzystrefowym, zaś zdarzające się przy okazji rosyjskich prowokacji lotniczych (próby blokady przełamania blokady) wypadki z ofiarami śmiertelnymi były oczywiście tylko i wyłącznie winą agresywnych i niedoszkolonych pilotów alianckich uczestniczących w moście powietrznym (którego jako się rzekło wyżej nie było). Już zupełnie na marginesie dodajmy, że zachowanie rosyjskich władz po takich katastrofach żywo przypominało ich postawę po 10 kwietnia 2010 roku.

Podobnie jak w 1948 w 1961 roku nie było planów fizycznego „odgrodzenia” Berlina Zachodniego od NRD – zaprzeczenia padały z ust najważniejszych towarzyszy partyjnych: „...Rozumiem Pani pytanie w ten sposób, że w Niemczech Zachodnich są ludzie, którzy chcieliby, aby robotnicy budowlani stolicy zbudowali mur. Nic nie jest wiadomo, aby był taki zamiar, ponieważ robotnicy budowlani naszej stolicy zajmują się głównie budownictwem mieszkań i ich siła robocza zostaje w pełni wykorzystana w tym właśnie celu. Nikt nie ma zamiaru budować muru!...” twierdził Walter Ulbricht 15 czerwca 1961 podczas konferencji prasowej reagując, na pytanie dziennikarki z Niemiec Zachodnich Annemarie Doherr. Jak to zwykle bywa wśród „demokratów” słowa te okazały się po prostu zwykłym chamskim i ordynarnym kłamstwem, co weryfikowała bardzo szybko rzeczywistość i czas.

Do sierpniowego dramatu było jeszcze trochę czasu – w polskiej prasie zajmowano się wtedy kampanią żniwną, procesem Eichmanna cytując wypowiedzi oskarżyciela („Był bardziej nieprzejednany niż Hitler. Prokurator Izraela o zbroniach Eichmanna” Kurier Polski 10.08.61 – dalej KP), wizytą Jurija Gagarina w Polsce, i kosmicznym lotem Hermana Titowa (17 okrążeń ziemi), kolejna siedemnasta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego nie budziła specjalnych emocji (w krótkich tekstach przypominano dramat odnosząc się do politycznych karier Reinefahrta i losu von dem Bacha Zelewskiego – oczywiście przy okazji opluwano standardowo dowództwo Powstania i Rząd RP w Londynie) . Z początkiem sierpnia pojawiły się wyraźne symptomy komplikującej się sytuacji wokół Niemiec. Zaczęto informować o „uzasadnionych” politycznie oczekiwaniach krajów socjalistycznych (oczywiście z ZSSR na czele) w odniesieniu do kwestii niemieckich generalnie – podgrzewano niejako przy tej okazji atmosferę „[…] Rząd Radziecki chce wierzyć […], że Niemiecka Republika Federalna zdaje sobie jasno sprawę z tego, iż nie przeżyłaby nawet kilku godzin trzeciej wojny światowej […]” jedyną możliwą drogą ku zapobieżeniu takiej sytuacji byłoby zawarcie traktatu pokojowego regulującego wszystkie sporne kwestie wokół Niemiec poprzez strony uczestniczące w wojnie z III Rzeszą – jedną ze wspomnianych i spornych kwestii było „[…] zlikwidowanie rakowatej narośli, w postaci okupacyjnych porządków panujących w Berlinie zachodnim.[…]” (Żołnierz Wolności 6.08.61 dalej ŻoWo).

Dzień później podkreślano w informacji o dwudniowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych USA, Francji, Wielkiej Brytanii i RFN (wtedy pisano RFN), że głównym problemem w stosunkach i niemiecko niemieckich i wschód zachód jest kwestia „[…] wyzwania radzieckiego […]” wobec Berlina (ŻW 7.08.61). Zwracano też uwagę na to, że kolejnym krokiem w demontażu systemu socjalistycznego planowanym przez zachód byłoby zlikwidowanie NRD , a potem nastąpiłoby „…żądanie oderwania od Polski i Czechosłowacji ziem, które zostały im zwrócone na mocy Układu Poczdamskiego…” („>>Life<< nie bawi się w dyplomację. Berlin jest tylko Pretekstem. Janusz Stefanowicz, Słowo Powszechne, 11.08.16- dalej SP). Podzielona stolica Niemiec była więc tylko „…punktem zaczepienia…” do antysocjalistycznej ofensywy. Dość szybko na wspomniane wyżej spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw zachodnich reagował Nikita Chruszczow składając w Moskwie podczas wiecu „…przyjaźni radziecko - rumuńskiej…” propozycję podpisania traktatu pokojowego z Niemcami. Zdarzyło się to 10.08.61 roku. Trudno przypuszczać by Nikita Siergiejewicz nie wiedział o planach niemieckich komunistów tak więc jego propozycje (przeplatane groźbami pod adresem NATO) były po prostu zasłoną dymną dla przygotowywanej akcji i ostrzeżeniem wobec zachodu. Przyczyn komunistycznej agresji było kilka od ekonomicznych po stricte ideologiczne jak także i ta, że przestrzeń miedzy NRD a strefami okupacyjnymi państw zachodnich na terenie Berlina była w zasadzie jedyną niekontrolowalną (lub słabo podlegającą pełnemu nadzorowi) granicą między dwoma systemami. Z drugiej strony reagował J. F. Kennedy zapewniając, że ”…Zachód użyje wszelkich dostępnych środków, aby próbować osiągnąć sprawiedliwe rozwiązanie (w sprawie Berlina zach.) …” (Życie Warszawy 11.08.61 – dalej ŻW). Na rosyjską reakcje nie trzeba było długo czekać „…ręce macie za krótkie panowie imperialiści…

Gdyby mocarstwa zachodnie pragnęły współpracy, gdyby nie czyniły z Berlina zach. Obiektu próby sił, to nie ulega wątpliwości, że porozumienie byłoby możliwe, Związek Radziecki nie przygotowuje zamachu na Berlin zach., ani na sposób życia jego ludności. …” (ŻW 12.08.61). W ślad za Chruszczowem głos zabierał wspominany już wyżej Walter Ulbricht atakujący rząd „NRF” za to, że tenże chciał „…usunąć następstwa klęski militaryzmu niemieckiego w II wojnie światowej przez likwidację władzy robotniczo – chłopskiej w NRD…”, a także przygotowywał się do wojny odwetowej przeciwko krajom socjalistycznym…” (KP 12.08.61). Tego samego dnia wrócono do (pozornie niezwiązanego z kwestią Berlina) lotu rosyjskiego kosmonauty w kosmos „…W momencie kiedy heroldowie hasła >>obrony kultury zachodniej<< chcą uczynić sprawę Berlina zachodniego motywem wojny – lot majora Titowa […] nabiera szczególnej wagi…” bo „…Berlin nie jest działką księżycową. Leży na terytorium NRD…”(Polityka 12.08.61 dalej PL). W nocy z 12 na 13 sierpnia 1961 wojsko, i NRD/owski „Grenzschutz - Deutsche Grenzpolizei, Policja Ludowa i uzbrojony „aktyw robotniczy - Betriebskampfgruppen” zaczęły separować od siebie poszczególne części miasta (robiło to około 10 tysięcy funkcjonariuszy) przerywając połączenia transportowe.

Mimo świadomości , że może się stać coś złego – 12 sierpnia BND otrzymało następująca informację „…11 sierpnia 1961 r. w komitecie centralnym partii odbyło się zebranie sekretarzy wydawnictw partyjnych i innych funkcjonariuszy partyjnych przy komitecie centralnym, na którym oświadczono między innymi, że rosnąca liczba uciekinierów zmusza do rozdzielenia kordonem wschodniego sektora Berlina i części zachodniej w ciągu najbliższych dni. Nie podano dokładnego dnia operacji – wcześniej planowano tę akcję dopiero za dwa tygodnie...” akcja komunistów była w sumie pełnym zaskoczeniem. Niedzielne wydania gazet nie informowały o czymś szczególnym co mogło się stać na terenie Berlina, a Mariana Podkowińskiego interesowało to, że na zjeździe SPD w Norymberdze odśpiewano „Deutschland , Deutschland Ueber alles”, a „czerwony reakcjonista”Willy Brandt zachęcał mieszkańców NRD do ucieczek (przechodzenia) na zachód co „…było najlepszym świadectwem, że SPD postanowiła bez osłonek utrzymać w Berlinie zachodnim narastające źródło niepokoju i dywersji…” (Trybuna Ludu 13.08.61 dalej TL). Dopiero w poniedziałek ruszyła lawina informacyjna uzasadniające fakty dokonane przeprowadzone w Berlinie. Jednym z silnych argumentów był ten o konieczności ukrócenia możliwości przerzutu szpiegów z zachodu na wschód do czego śluzą był teren zachodnich sektorów stolicy Niemiec „…W żadnym miejscu na świecie nie skoncentrowano tyle szpiegowskich i dywersyjnych central obcych państw prowadzących przy tym bezkarnie działalność co w Berlinie zachodnim…” (ŻW 14.08.61.).

Niejako przy okazji donoszono o „nowych zasadach ruchu” między wschodnią i zachodnią częścią miasta „…Decyzje rządu NRD mające na celu ukrócenie prowadzonej systematycznie z Berlina zachodniego dywersyjnej działalności, są konsekwentnie wcielane w życie. Uruchomiono 13 punktów, w których można przechodzić granicę. Są one zlokalizowane w najważniejszych częściach miasta. Niezliczone dotychczas przejścia między zachodnimi sektorami miasta a stolicą NRD – zostały zamknięte.” (KP 14.08.61). Donoszono też, że te „nowe zasady” będą obowiązywały do czasu „…zawarcia traktatu pokojowego z Niemcami…” (ŻW 14.08.61) i nie są skierowane przeciwko komukolwiek a zmierzają do „…usunięcia pozostałości drugiej wojny światowej i umocnienia pokoju światowego…” (SP 14.08.61). No i oczywiście cała operacja była całkowicie zgodna z prawem międzynarodowym. Nie dość tego dwa dni po przeprowadzeniu akcji wszystko wróciło do normy , a ruch tranzytowy „…uległ nawet w porównaniu z ubiegłymi tygodniami pewnemu wzmożeniu…w ciągu ostatniej soboty i niedzieli graniczny punkt kontrolny w pobliżu Poczdamu minęło 8500 samochodów osobowych, podczas gdy w ubiegłym tygodniu zanotowano ich tylko 6558…” te pozytywne fakty nie wpłynęły jednak na aktywność świata zewnętrznego, w którym pierwsze skrzypce grał Adenauer wypowiadając w Regensburgu oskarżenia „…pełne niewybrednych oszczerstw pod adresem władz ZSRR…” (KP 15.08.61). Jedyne zaś niepokoje i możliwości prowokacji jakie się pojawiały na obszarach położonych przy granicach stref mogły mieć miejsce (co oczywiste) po stronie zachodniej (ŻW 15.08.61) , po wschodniej zaś „…Decyzje rządu NRD … spotkały się ze zrozumieniem i poparciem społeczeństwa, czego wyrazem są m. in. Listy, których setki napływają do redakcji…jak również spontaniczne wiece w zakładach pracy w stolicy NRD…” (SP 15.08.61). Głos na temat Berlina zabrał nawet CAT pisząc w Słowie Powszechnym (15.08.61) felieton „Kopnięty w Kostkę”, w którym prorokował poprawę atmosfery międzynarodowej po okresie napięć spowodowanych działaniami komunistów. Sytuacja była stabilna „…Do rady Państwa i rady Ministrów NRD napływają nadal listy i depesze ze wszystkich stron NRD z wyrazami poparcia dla podjętych zarządzeń…” obywatele Berlina zachodniego zaś „…nadal mają nieskrępowaną łączność z NRF, kolej miejska po ich stronie kursuje tak jak dawniej, do wschodniej części miasta mogą po wylegitymowaniu się … przechodzić tyle razy ile pragną…w Berlinie dem. Wszyscy pracują normalnie, początkowe…zakłócenia komunikacji należą już do przeszłości…” (ŻW 16.08.61). W rzeczywistości atmosfera w mieści była radykalnie inna od przedstawianej – przy naszej dzisiejszej wiedzy i doświadczeniach z komunizmem nie trzeba zresztą tego szczególnie uzasadniać.

Echa tych nastrojów pojawiały się w korespondencji Trybuny Ludu z Niemiec dnia 16.08.61, gdy wspominano o inicjatywie Willego Brandta zmierzającej do przekonania komendantów stref okupacyjnych, by podjęli jakieś działania odwetowe wobec reżimu SED, który przyjął zasadę konsekwentnego pilnowania granic międzysektorowych jak „…granic suwerennego państwa…jak to zresztą czynią wszystkie kraje na świecie…” (SP 16.08.61). Skutkiem tych działań były narastające „…porządek, dyscyplina, normalna komunikacja…”, powtarzano też bez przerwy frazy o szpiegach i przemytnikach mające uzasadniać konieczność dokonania ruchów jakie miały miejsce i które niewątpliwie „…uratowały pokój…” i ukróciły prowokacje ze strony zachodu (Żo Wo i KP 16.08.17). Podkreślano też pojawiające się po zachodniej stronie miast akty wandalizmu wobec majątku NRD (w tym konkretnym przypadku niszczonych wagonów kolejki miejskiej) (ŻW 18.08.17). Po prawie 2 tygodniach od początku „budowy muru” (przypomnijmy, że był to proces długotrwały i nie zakończył się 13.08.61 roku) podsumowywano sytuację w dużym tekście jaki znalazł się w „Polityce” pisząc, że zdarzenia z 13.08 musiały uzmysłowić światu istnienie 2 / ch odrębnych organizmów niemieckich państw i to także, iż rząd NRD „... pełni suwerenne funkcje na swoim terytorium. Że granica NRD może być zamknięta również w Berlinie....Nowa sytuacja sprzyja rokowaniom ...”. Stopniowo emocje opadały i wyłaniała się konstrukcja zarówno polityczna jak i fizyczna, która okazała się dość trwała. Jej trwałość zaś pokazała z kolei kompletną bezradność demokracji zachodnich w walce ze wschodnią satrapią. Willy Brandt w jednym ze swoich wystąpień w Bundestagu odniósł się do inicjatyw zachodnich wymierzonych w podział miasta nawołując do twardej postawy ocenił dotychczasowe działania w tej sprawie „...Senat Berlina zachodniego...uważa za nic nie znaczące protesty, które wywołują jedynie pusty śmiech od Placu Poczdamskiego w Berlinie aż po Władywostok...” (TL 18.0861). Wspomniana „konstrukcja” zawaliła się dosłownie na moich oczach w listopadzie 1989 roku. I byłoby to wspaniałe, gdyby nie uznana liczba 136 ofiar śmiertelnych prób pokonaniu „muru”, który faktycznie liczył 156 kilometrów, których to z kolei strzegło 11 500 żołnierzy Grenztruppen.

Piotr Łysakowski



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe